czwartek, 21 listopada 2013

odcinek 11



Całą noc spędziłam na niewygodnej kanapie, kiedy w końcu udało mi się dostać do pokoju zobaczyłam na łóżku rozwalonego Kendalla. Miał szczęście, że nie było z nim tej dziewczyny co ją wczoraj sprowadził. Zabrałam z szafy dżinsowe szorty i białą bluzkę. Starałam się zachować w miarę cicho, tak żeby nie obudzić chłopaka. Nie chce kłócić się od samego rana, mam tylko nadzieję, że posprząta wszystko po sobie i zniknie mi z oczu.
Trzymając w ręku ubranie wyszłam z pokoju i zwinnym krokiem dostałam się do łazienki, która znajdowała się na samym końcu korytarza.
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i wpadłam na Logana.
- Przepraszam- chłopak pomógł mi szybko wstać.
- Spoko... Jeszcze nie krwawię... - złapałam się za czoło.
- Pokaż mi to- szybko zaprowadził mnie do swojego pokoju i nie chciał słuchać żadnych protestów.
- Ale Logan, naprawdę nic mi nie jest, daj mi wziąć szybki prysznic, bo znowu ktoś zajmie łazienkę- miałam właśnie wychodzić, kiedy do pokoju wbiegł Kendall i po raz kolejny upadłam na ziemie.
- Jezu Lili !- pomógł mi Logan- Na pewno nic ci nie jest ? - chłopak złapał mnie mocno w pasie żebym nie upadła.
- Naprawdę nic mi nie jest... - zaśmiałam się i poszłam w spokoju do łazienki. To jest ta upragniona chwila kiedy w końcu mogę być sama i nikt mi nie przeszkadza w zbijaniu się z myślami.
Zamknęłam łazienkę na klucz, zrzuciłam z siebie ciuchy i wskoczyłam szybko pod prysznic. Z wszystkim uporałam się w jakieś 10 minut. Postanowiłam nie suszyć włosów i zdać się na naturę.
Szybko nasmarowałam się malinowym balsamem i założyłam wcześniej przygotowane ubranie, nie chciałam zostawiać po sobie bałaganu więc posprzątałam całą łazienkę i ją opuściłam idąc w stronę swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam przed lusterkiem. Gdzie ja znowu podziałam tą kredkę ? Mruknęłam sama do siebie i zaczęłam szukać po kosmetyczce. Wreszcie znalazłam wszystko i zaczęłam się malować. Zawsze maluję same oczy ponieważ znajomi twierdzą, że mam cerę niczym niemowlę i nie potrzebuję dużo kosmetyków żeby dobrze wyglądać, a sama nie lubię mieć tapety na twarzy. Włosy wyschły wyjątkowo szybko i nie musiałam biegnąć po suszarkę. Rozczesałam się i delikatnie je natapirowałam. Z natury są proste więc nie mam problemu z układaniem ich jak większość dziewczyn.
Poszukałam trampek, które znalazłam pod łóżkiem i szybko założyłam je na stopy. Wychodząc z pokoju zerknęłam na łóżko, które na całe szczęście Kendall zdołał doprowadzić do porządku po jego dzisiejszej nocy.
W drodze do salonu spotkałam Jamesa i Sammy.
- Cześć skarbie - grzywacz puścił mi oczko i przytulił delikatnie do siebie.
- James, nie musimy udawać- zaśmiałam się, a on razem ze mną. Złapał mnie  delikatnie za rękę i zeszliśmy do salonu gdzie zastaliśmy cała resztę. Logan z Kendallem oglądali telewizję. Alex oglądała jakieś czasopismo, a Nicol poprawiała w lusterku grzywkę.
- Gdzie Carlos ? - spojrzałam na Loggie 'go, po chwili usłyszeliśmy krzyk dochodzący z kuchni i wybiegającego Carlosa. 
- To spaghetti się rusza !- usiadł przerażony między Kendallem i Loganem.
- Nadal upierasz się żeby zrobić nam obiad ? -jęknął Kendall.
- Jestem świetnym kucharzem.. - spiorunował go Latynos.
- Posłuchajcie nas przez chwilę- krzyknął James, a wszystkich zatkało i zapanowała cisza jak podczas pogrzebu.
- My wcale nie jesteśmy parom... - widziałam ich zdziwione miny i zaczęłam kontynuować dalej.
-... Nie jesteśmy parą i nigdy nie byliśmy. To wszystko było udawane, ale chciałam teraz to sprostować bo nie chcemy was okłamywać i udawać zakochanych. W rzeczywistości nie wytrzymalibyśmy ze sobą pięciu minut.- zaczęliśmy się śmiać z grzywaczem, a reszta tylko przytaknęła i wrócili do swoich wcześniejszych czynności.
- Nie jesteście źli ? -zapytaliśmy razem.
- My nie wiemy nawet o co chodzi, jesteśmy tutaj od wczoraj- Loggie i Kendall unieśli ręce do góry w ramach poddania się.
- A mnie to nie przeszkadza, bardziej przypominacie mi rodzeństwo - uśmiechnął się Carlos i pobiegł do kuchni gotować nam obiad.
- Alex ? - spojrzałam na nią niepewnie-... nie jesteś za to zła ? - kucnęłam przy niej, a ona zaczęła się śmiać i mocno mnie przytuliła.
- Jak mogłabym być zła ?  Teraz możemy imprezować razem- wyszczerzyła się do mnie-  Ale proszę cię, zamówmy jakąś pizzę- wszyscy podążyliśmy wzrokiem w stronę kuchni.
- Ehh.. może ja coś zrobię nam do jedzenia- podniosłam się i pobiegłam do Carlosa.
- Co ty kombinujesz chłopie ? - poklepałam go po plecach.
- Chciałem jej zaimponować, może to ją jakoś do mnie przekona i.. - chłopak spuścił głowę rzucając ręcznik na ziemie- Ona mnie nawet nie lubi- oparł się rękoma o blat kuchenny. Nie wiem, czy mogę mu powiedzieć, że Alex nie jest lesbijką, ale to jej życie i skoro ona uważa, że dobrze postępuje to ja nie mam nic do tego.
- Carlos... - zrobiło mi się go strasznie żal. Podniosłam ręcznik i położyłam go na stole- Wiesz, Alex naprawdę lubi spaghetti - uśmiechnęłam się, dodało to Carlosowi więcej pewności siebie i od razu zaczęliśmy przygotowywać danie.
- Idę przygotować stół - pobiegłam do salonu i zdjęłam wszystko ze stołu - Kendall bierz mi zaraz te nogi - rzuciłam w niego ręcznikiem , chłopak zaśmiał się i usiadł normalnie przy stole. Szybko rozłożyłam talerze i sztućce, natomiast Carlos podbiegł do nas z gotowym daniem. Obydwoje uznaliśmy, że spaghetti to trochę za mało i przygotowaliśmy Enchiladas (zapiekankę meksykańską z kurczakiem). Przepis znalazłam niedawno w internecie i postanowiłam go dzisiaj wypróbować.
Podaliśmy wszystko na stół i widzieliśmy zdziwione miny naszych znajomych.
- Wy to sami.. ? - spojrzał Logan niedowierzając.
- Tak- odparliśmy dumni i dołączyliśmy do nich-  Częstujcie się.. - zaśmialiśmy się z Latynosem i wzięliśmy w ruch widelce. Po obiedzie wszyscy leżeli zadowoleni na kanapie i masowali się po brzuchach.
- Ostatnio tyle zjadłem na świętach u mamy- przeciągnął się Kendall z uśmiechem na twarzy.
- Tylko nie liczcie na to, że będziemy wam gotować codziennie- mruknął Carlos i wywalił język w stronę domowników.
- Dlaczego ? -zasmuciła się Alex nie odwracając spojrzenia od Latynosa. Chłopak uśmiechnął się i po chwili powiedział- Jeżeli pójdziesz ze mną na kawę to mogę ci gotować nawet codziennie- pokazał rząd swoich śnieżnobiałych ząbków.
- Umowa stoi- Alex wstała z swojego miejsca i podała rękę Carlosowi. Logan symbolicznie przeciął zakład.
- To kiedy ta kawa ? - dziewczyna zaśmiała się uroczo, a Carlos... no cóż... tak bardzo był w nią wpatrzony, że musiałam go mocno szturchnąć w ramie.
- Ał ? - spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja posłałam mu znaczące spojrzenie- aa! No tak.. - wrócił z powrotem do Alex-  To może... teraz ?
- Pewnie, tylko pobiegnę się odświeżyć- zdecydowała i zniknęła na górze w swoim pokoju.
- Ah... jak te dzieci szybko dorastają- usiadłam obok Kendalla na kanapie-... a ty masz szczęście, że posprzątałeś wczorajsze dowody zbrodni z mojego łózka- otrząsnęłam się i zaczęłam śmiać tak jak i reszta.
- Właściwie to jak ci poszło z tą blondynką ? -Logan poruszył znacząco brwiami.
- Do niczego nie doszło - powiedział blondyn, a nas wszystkich zatkało.
- Jak to nie ? Przecież widzieliśmy wczoraj jacy napaleni zamknęliście się w pokoju- zdziwił się Carlos.
- Do niczego nie doszło... bo... - chłopak nie chciał dokończyć, a my wyczekiwaliśmy na jego tłumaczenie.
- Bo ? -spojrzeliśmy na niego wyczekując odpowiedzi.
- ...bo gdy tylko położyłem głowę na poduszce to zdążyłem usnąć- Kendall westchnął, a my oczywiście zaczęliśmy się śmiać
- Jak można zasnąć w takiej chwili ? - Henderson przyglądał się Kendallowi nie dowierzając.
- Byłem zmęczony... Cały dzień imprezowaliśmy i tak wyszło- rozłożył bezradny ręce i poczułam jego wzrok na sobie.
- Ale ty mnie chyba nie lubisz- odwróciłam się w jego stronę i nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Ja... ? Ja nawet cię nie znam. Wpadłeś tutaj wczoraj z koleżanką i zająłeś mój pokój, wytnijmy fakt, że musiałam spać na niewygodnej kanapie w pokoju gościnnym- uśmiechnęłam się do niego.
- Czyli ?- spuścił głowę- .. Przepraszam. Jak za dużo wypiję to tak jest- westchnął, a ja poczułam na sobie spojrzenia przyjaciół. Zerknęłam na nich pytająco, a oni próbowali mi przekazać, żebym go przytuliła. Jednak za co miałabym go przytulić ? Mój mały mózg nie potrafi tego do końca ogarnąć, ale dobra. Wstałam powoli z kanapy i zaczęłam sprzątać naczynia. Wszyscy się rozeszli, a ja zostałam sama z Kendallem, który cały czas mi się przyglądał co zaczęło mnie irytować bo nawet nie ruszył swojego tyłka żeby mi pomóc.
- Ehh... Przecież ja nie mam ci niczego za złe- mruknęłam do niego- Nic się nie stało więc przestań zadręczać się o takie gówno.. - wywróciłam oczami i poszłam z naczyniami do kuchni, aby potem ułożyć je do zmywarki. Natychmiast pojawił się za mną blondyn.
- Jesteś super - pstryknął na mnie palcami, a ja zaśmiałam się i zarzuciłam włosy do tyłu wiążąc w kitkę i kontynuując tą zacną czynność jaką jest sprzątanie po kumplach. We wszystkim Kendall zdecydował, że mi pomoże i się jakoś "zrehabilituje" za moją nieprzespaną noc.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej :)

Wiem, że ten rozdział jest strasznie wymęczony. Starałam się, naprawdę ale nie miałam jakoś weny dzisiaj. Możliwe, że to efekt choroby. Tak, otóż siedzę sobie w domu już drugi tydzień i muszę brać jakieś paskudne antybiotyki. Plus jest taki, że mam zwolnienie lekarskie do końca tygodnia więc jest gites ;D

Komentujcie ;*;*