czwartek, 26 grudnia 2013

Odcinek 12


Oczami Alex:

Miesiąc w tym domu wariatów i człowiek ma już dosyć.

Siedziałam w kuchni popijając kawę. Wszyscy szykowali się na imprezę w nowym klubie.

- Alex ! Nadal nie jesteś gotowa ?!- krzyknęła na mnie Lilka.

- Jak widać Eh… nie wiem w co się ubrać- posmutniałam, a dziewczyna pociągnęła mnie za rękę.
- Zaraz się tym zajmę.  W trymiga znalazłyśmy się w jej pokoju. Zaczęła wyrzucać wszystkie rzeczy z szafy i coś mruczeć pod nosem.
- To nie.. to też nie, to jest już dawno do wywalenia- mruknęła i rzuciła we mnie jakąś tuniką.
- Lili to nie ma sensu ! Nie mam nawet nastroju na imprezowanie… -jęknęłam i rozłożyłam się na kanapie.
- Cicho !- odwróciła się żeby krzyknąć- Jak mówię, że coś znajdę to mam racje- wyjęła kilka sukienek i rzuciła je na tapczan- To, którą wybierasz ? – uśmiechnęła się słodko i już wiedziałam, że nie mam żadnych szans na negocjację.
- Niech będzie ta- pokazałam na złota sukienkę. Lilka pomogła dobrać mi do niej dodatki i po jakiś 30 minutach byłam gotowa.

Makijaż

Fryzura

- O matko… Teraz to ja nie zdążę- krzyknęła dziewczyna i pobiegła do łazienki wziąć prysznic. Za chwilę stanęła w futrynie w sukience.

Makijaż

Fryzura

- Jak odważnie- zaśmiałam się, a ta spiorunowała mnie wzrokiem.
- Po prostu to jedna z wygodniejszych sukienek. Czyli nie podnosi się co chwile i nie widać mi tyłka !- mruknęła śmiejąc się.
- Dziewczyny jesteście go…towe ? –do pokoju wszedł Carlos- Wow- zaczął mnie lustrować wzrokiem. Od razu się zarumieniłam.

Głupia ! Dlaczego się rumienisz !?

 
Otrzepałam się z głupich myśli.
- Dziękuję- powiedziałam cicho i ominęłam go w drzwiach idąc na dół i do samochodu. 
- Alex!- wołał Latynos.

Dlaczego On nie chce sobie odpuścić ?

Przyśpieszyłam i szybko wsiadłam do samochodu. Na moje nieszczęście w środku nikogo nie było. Zaczęłam kombinować jakby nie dopuścić do konfrontacji z Carlosem. W wyniku stresu zamknęłam wszystkie drzwi i skuliłam się na tylnim siedzeniu.

Rozległo się delikatnie pukanie do szyby.

- Może mnie panienka do siebie wpuścić? – jak się mogłam spodziewać. Był to Carlos. Przełknęłam ślinę i pozwoliłam mu wejść. Usiadł tuż obok i cały czas mi się przyglądał.
Spędziliśmy sporo czasu w ciszy, aż w końcu stało się to dla mnie irytujące.
- Możesz przestać się na mnie gapić ? – powiedziałam przez zęby.
- Przepraszam… - spuścił głowę- Po prostu. …Jesteś taka piękna, nie potrafię się powstrzymać- uśmiechnęłam się pod nosem.
- Musisz jednak wiedzieć , że interesuję się płcią przeciwną- zaczęłam ciągnąć moje niewinne kłamstewko.
- Ja wiem...   Jesteś lesbijką, ale… przecież możemy się zaprzyjaźnić, chociaż tyle- uśmiechnął się leciutko.
-Oczywiście, że możemy- moje usta wygięły się w przyjazny uśmiech.
-Dziękuję- szepnął mi do ucha i przytulił mocno do klaty.  Poczułam cudowną woń jego perfum. Może i nadal go oszukuję, ale to jedyny sposób żeby go nie zranić. Nadal nie rozumiem dlaczego mu tak zależy, a może chce mnie tylko przelecieć ?!
Ehh.. Alex o czym ty myślisz !? Dlaczego miałby chcieć przelecieć akurat Ciebie ?! Na świecie jest milion innych dziewczyn ! A Ty jesteś lesbijką ! Tzn. nie jesteś, ale świetnie udajesz !

Natychmiast oderwałam się od chłopaka i zaczęłam głęboko oddychać. Złapałam się za serce i próbowałam uspokoić myśli.

- Alex…  Wszystko w porządku ? – Carlos zaczął mnie głaskać po ręce.
- Nie dam Ci się przelecieć, Jasne ! ?- wyszłam z auta i trzasnęłam drzwiami.
 - Ale…  Co się tak właściwie stało ?- szybko za mną wybiegł i złapał mnie za rękę.
- Rozgryzłam Cię ! Zgrywasz  skrzywdzonego, biednego chłopca ale tak naprawdę knujesz szatański plan jakby mnie zaciągnąć do łóżka !- spiorunowałam go wzrokiem.
- Proszę Cię, nie…. Nie mów tak nawet. Ja taki nie jestem, nie chcę Cię wykorzystać…
- Dlaczego miałabym Ci uwierzyć ?!
- Bo jesteś lesbijką ? I tak byś się ze mną nie przespała… - spojrzał na mnie zdziwiony.
- No…- zupełnie zapomniałam o tym, że udaję kogoś kim nie jestem !- … no tak, masz rację… przepraszam, trochę mnie poniosło- złapałam się za głowę.
- Naprawdę jesteś w stanie imprezować ? –spojrzał mi w oczy.
- Zawsze jest dobra okazja żeby się najebać… - usiadłam się  z powrotem w samochodzie.
-Ehh… heh.. Co ja z Tobą mam- zaśmiał się Carlos i usiadł za kierownicą. Odpalił samochód i ruszył  z pod domu.
- Co Ty robisz ? Jeszcze Lili, Kendall, James, Logan, Nicole i Sammy..
-No więc… James i Sammy postanowili  odwiedzić nowy salon fryzjerski, który jest czynny 24/h
- Kto normalny idzie w nocy do fryzjera ?!
-Właśnie ta dwójka.. aczkolwiek Nicol i Logan postanowili urządzić sobie maraton horrorów..
-Logan lubi horrory ?
-Nienawidzi… Ale wiadomo dlaczego się zgodził.
-Będzie się do niej dobierał !? Nie pozwolę na to !
-Eh.. Alex, czy Tobie wszystko kojarzy się ze złem ?
- Nie… ?
- Jak widać tak- wystawił mi język- Jeśli chodzi o Kendalla i Lili to mieli do nas później dołączyć.
-Mam nadzieję, że zjawią się jak najprędzej- oparłam się o szybę samochodu i czekałam aż dojedziemy na miejsce.


Oczami Lili


-Kendall !- biegałam po domu i szukałam tego idioty- Gdzie jesteś pacanie ! –zbiegłam do kuchni ale go tam nie zastałam. Pobiegłam do pokoju gościnnego ale tam też go nie było.
-Szukasz Kendalla ?- zerknął Logan zza łóżka.
-Tak.. – mruknęłam i oparłam się delikatnie o kanapę dysząc z zmęczenia- Mam słabą kondycję.. pora znowu zapisać się na siłownię- poprawiłam sukienkę.
-Cii.. – uciszyła mnie Nicol aczkolwiek przeszkodziłam im w oglądaniu horroru. Zabrałam swoje zwłoki z powrotem do kuchni i usiadłam przy stole- Przez tego kretyna omija mnie fajna impreza- jęknęłam.


oczami Logana:


-Logan… Widziałeś może Lili.. ? – usłyszałem jakiś głos za moimi plecami.
-Idźże człowieku… Przeszkadzasz nam- spojrzałem słodko na przestraszoną Nicol i objąłem ją ramieniem.
-Eh…  Szukam jej, bo mieliśmy jechać razem do tego klubu.
- Ano właśnie… - pociągnąłem blondyna na kanapę- Wiesz, jeśli chcesz ją zdobyć to ja nie wypuszczałbym jej z domu w takiej kreacji- zaśmiałem się i po chwili dostrzegłem, że Nicol przysłuchuje się naszej rozmowie.
-O co chodzi ? –spytała zaciekawiona.
-O nic- spojrzałem na nią słodko- Oglądajmy dalej- przytuliłem ją do siebie mocno i wgłębiliśmy się bardziej w temat filmu.

oczami Kendalla:

Zrezygnowany wszedłem do kuchni. Na całe szczęście znalazłem tam dziewczynę. Podszedłem bliżej i przełknąłem ślinę. Miała na sobie króciutką sukienkę, która odsłaniała całe plecy. Długo tak patrzyłem na nią, aż w końcu  zdecydowałem się odezwać.
-Lilka? –położyłem jej rękę na ramieniu.
-No kurde nie wierzę, panicz zlitował się i przyszedł- odwróciła się do mnie. Wyglądała naprawdę ślicznie. Jej fryzura i makijaż były idealnie dopasowane do kreacji. Momentalnie przyśpieszyło mi serce i nie wiedziałem co się dzieje.
 - Nie dość, że idiota to jeszcze niemowa- wywróciła oczami i pociągnęła mnie za koszulę- Chodź w końcu, chcę się zabawić..
-Zabawić powiadasz? – poruszyłem brwiami.
-Nie o to mi chodziło zboczeńcu !- krzyknęła zła i odepchnęła mnie od siebie.
-Ojej… - uśmiechnąłem się do niej. Bawiło mnie to jak się wścieka, wyglądała wtedy jak mała dziewczynka, której ktoś zepsuł zabawkę.
- Jesteś idiotą, wiesz ?- spojrzała mi w oczy.
-Trudno nie wiedzieć skoro setny raz mi to mówisz- złapałem ją za rękę.
- Ugh… Naprawdę Ci się nudzi ! – wyrwała mi się delikatnie- chodź do auta i jedziemy na imprezę… - pobiegła w stronę samochodu. Od razu przypomniały mi się słowa Logana „Wiesz, jeśli chcesz ją zdobyć to ja nie wypuszczałbym jej z domu w takiej kreacji” On ma rację.  Wszyscy będą ją tam podrywać, a ja będę wkurzony, albo co najgorsze spotka tam jakiegoś pajaca i się w nim zakocha !
-Nie…
- Co ?! – wróciła się z powrotem- O co ci teraz chodzi ? –zrobiła zdziwiona minę.
-Nie zawiozę Cię tam… - powiedziałem stanowczo.
-Teraz mi to mówisz ? ! Mogłam się zabrać z Alex i Carlosem- przymrużyła oczy.
-Ale nie pojedziesz z nikim… - złapałem ją za rękę i przyciągnąłem do siebie- Nie pozwolę na to żeby inni faceci ślinili się na twój widok- położyłem rękę na jej policzku- …nie pozwolę…
-…
-Musisz zrozumieć.
-…
-Kiedyś zrozumiesz- uśmiechnąłem się delikatnie i  właśnie miałem pocałować, ale odepchnęła mnie mocno- Lili…
- Przestań robić sobie jaja !- wywróciła oczami- Logan mnie zawiezie.
-Nie zawiezie ! Eh.. Nie chciałem tego robić ale ok… - złapałem dziewczynę w pasie i przerzuciłem przez ramie.
- Co Ty robisz debilu !? –mocno się szarpała.
- Chodzisz na siłownię ? –wzmocniłem uścisk i  skierowałem się prosto do domu i do mojego pokoju gdzie zakluczyłem  nas na klucz.
-Jak na Ciebie patrzę to aż jestem za aborcją  - próbowała się wydostać ale jej na to nie pozwoliłem.
-Słuchaj… Nidzie stąd nie wyjdziesz, więc nawet nie próbuj..
-Po co Ty to robisz ?-usiadła na łóżku.
-Bo mi na Tobie zależy
-…
-Dlaczego nie umiesz tego zrozumieć ?
-Nie lubię Cię- spojrzała na mnie.
-Wcale tak nie myślisz.
-A więc myślisz, że znasz mnie lepiej ode mnie samej ?- zaśmiała się ironicznie.
-Tak.. – widziałem jej zdziwioną minę- Co więcej.. – zbliżyłem się do niej trochę- ..myślę, że Ci się podobam.
- Hahaha… - jak zawsze śmiała się z prawdy. Złapałem ją za ręce i gwałtownie podniosłem. Stała przede mną zdziwiona i nie wiedziała co się dzieje. Podparłem ją lekko do ściany  i złapałem mocno w pasie.
- W takim razie wytłumacz mi… Dlaczego za każdym razem kiedy nasze ciała są niebezpiecznie blisko twoje serce bije mocniej ?- zapytałem trzymając twarz blisko jej szyi .
- N-nie prawda… - odpowiedziała oddychając głęboko.
-Heh… zabawna jesteś… -pocałowałem ją delikatnie w ramię- Skoro tak bardzo mnie nie lubisz, dlaczego pozwalasz, żebym Cię całował ? – uśmiechnąłem się do siebie i zacząłem delikatnie głaskać ją po talii.
-O.o Zostaw mnie debilu !!!- odepchnęła mnie mocno i podbiegła do drzwi.
-Heh… można się było tego spodziewać- zaśmiałem się i zacząłem jej machać kluczem.
-Wypuść mnie w końcu !
-Eh… - podszedłem do drzwi  i wypuściłem ją z pokoju.
- Logaaan !!- usłyszałem krzyki Lili- Zawieź mnie na imprezę !


Oczami Logana:

- O co chodzi ? Przecież miałaś jechać z Kendallem..
-Ale teraz chcę jechać z Tobą… - powiedziała zdenerwowana.
-Nie dacie człowiekowi spokoju nawet na chwilę- jęknąłem i pocałowałem Nicol w policzek- Zaraz wracam.

Zdecydowałem , że zawiozę Lilkę na imprezę. W końcu nie będzie tam sama, a z Carlosem i Alex.
- Dziękuję Ci Logan, jesteś najlepszy- uśmiechnęła się dziewczyna i przytuliła mnie mocno.
-Ależ nie ma za co, kiedyś się odwdzięczysz- zaśmiałem się i   wróciłem do domu. Może tym razem zostanę z Nicol w końcu sam na sam !

oczami   Carlosa:


Impreza zapowiadała się świetnie. Oczywiście nie odrywałem swojego wzroku od Alex, która najwidoczniej też świetnie się bawiła. Postanowiłem, że nie będę podrywać żadnych dziewczyn no chyba, że one same zagadają. W końcu u Alex i tak nie mam żadnych szans. Nie ma mowy żeby lesbijka zakochała się w mężczyźnie.
-Cześć.. Jesteś sam ? – podeszła do mnie jakaś dziewczyna.
-Z przyjaciółką.. – uśmiechnąłem się przyjaźnie.
-To ty jesteś z Big Time Rush, tak ? –poprawiła delikatnie swój dekold.
-T-tak… dlaczego pytasz ?
-Kocham waszą muzykę- pisnęła i nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Spojrzałem na Alex. Świetnie się bawiła przy barze…cóż, chyba mogę brać z niej przykład.
Poprosiłem dziewczynę do tańca. Cały czas niemiłosiernie się do mnie lepiła, ale w sumie nie przeszkadzało mi to.  Ilość tłumu sprawiała, że nasze ciała ocierały się o siebie co powodowało jeszcze większy upał. Dziewczyna złapała za moje dłonie i położyła je na swoich pośladkach. Przytuliłem ją mocniej do siebie i zacząłem dotykać po tali i właściwie to wszędzie.  Nawet nie znałem jej imienia ale uznałem, że to jedna z tych dziewczyn, które rano znikają bez słowa. W takim razie nawet nie starałem się jej poznać.
-Kochanie… - mruknęła mi do ucha.
-Tak? – musnąłem ją delikatnie w szyję. Może uważacie mnie za zboczeńca i kretyna, ale jestem wolny i mogę robić co mi się podoba.
-A może pójdziemy do mnie ? –jej łapki powędrowały na mój tyłek. Miałem wrażenie, że robi wszystko żeby zaciągnąć mnie do łóżka.
-Nie potrzebnie- mruknąłem- Mam niedaleko samochód- chwyciłem ją za rękę i zaprowadziłem do auta.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Widziałem na jej twarzy podekscytowanie.
-Na pewno tego chcesz ?
-Niczego bardziej nie pragnę… - uśmiechnęła się słodko- Jestem twoją największą  fanką.
-W takim razie to będzie nasza mała tajemnica- pogłaskałem ją delikatnie po policzku i zacząłem namiętnie całować. Była cała rozpalona. Zdjąłem z niej bluzkę. Zawahałem się. Jednak po chwili całowałem już jej dekolt. Lewą ręką próbowałem odpiąć jej stanik, natomiast prawą sięgałem dolnej części bielizny. W trymiga pozbyliśmy się naszych ubrań aby załatwić to co trzeba.


oczami Lili:

Wbiegłam do klubu i znalazłam Alex. Flirtowała z barmanem. To do niej podobne ponieważ przepada za alkoholem, a raczej lubi próbować nowych smaków.
-Siemka Alex- usiadłam obok dziewczyny.
-Hej… Nareszcie dotarłaś, a gdzie Kendall ?
-Nawet… o….nim…nie…wspominaj ! – walnęłam pięścią w blat.
-Co znowu zrobił? – spojrzała na mnie rozbawiona.
-Nie ważne… musze się napić.. – poprosiłam barmana o kolejkę. Oczywiście na jednej kolejce się nie skończyło. Po którymś kieliszku wiedziałam, że przesadziłam ponieważ nie dawałam rady ustać na nogach.
- Alex…. Gdzie jest właściwie Carlos ?
- Nie mam pojęcia… Najpierw się obmacywał z jakąś laską… -  mruknęła moja towarzyszka..
-A potem… chyba wyszli na zewnątrz..
-Tak mi przykro stary- sama nie wiedziałam o czym mówię. Język strasznie mi się plątał i nie wiedziałam gdzie jestem.
-Kocham go… -Alex strzeliła się z liścia- Gdzie jestem ! ?
- Ja nie wiem.. – położyłam głowę na blacie baru i cały czas marudziłam.
- Wracajmy do domu
-Nie damy rady…- próbowałam stanąć na nogi, ale potknęłam się i spadłam ze stołka.


czwartek, 21 listopada 2013

odcinek 11



Całą noc spędziłam na niewygodnej kanapie, kiedy w końcu udało mi się dostać do pokoju zobaczyłam na łóżku rozwalonego Kendalla. Miał szczęście, że nie było z nim tej dziewczyny co ją wczoraj sprowadził. Zabrałam z szafy dżinsowe szorty i białą bluzkę. Starałam się zachować w miarę cicho, tak żeby nie obudzić chłopaka. Nie chce kłócić się od samego rana, mam tylko nadzieję, że posprząta wszystko po sobie i zniknie mi z oczu.
Trzymając w ręku ubranie wyszłam z pokoju i zwinnym krokiem dostałam się do łazienki, która znajdowała się na samym końcu korytarza.
W tym samym momencie drzwi się otworzyły i wpadłam na Logana.
- Przepraszam- chłopak pomógł mi szybko wstać.
- Spoko... Jeszcze nie krwawię... - złapałam się za czoło.
- Pokaż mi to- szybko zaprowadził mnie do swojego pokoju i nie chciał słuchać żadnych protestów.
- Ale Logan, naprawdę nic mi nie jest, daj mi wziąć szybki prysznic, bo znowu ktoś zajmie łazienkę- miałam właśnie wychodzić, kiedy do pokoju wbiegł Kendall i po raz kolejny upadłam na ziemie.
- Jezu Lili !- pomógł mi Logan- Na pewno nic ci nie jest ? - chłopak złapał mnie mocno w pasie żebym nie upadła.
- Naprawdę nic mi nie jest... - zaśmiałam się i poszłam w spokoju do łazienki. To jest ta upragniona chwila kiedy w końcu mogę być sama i nikt mi nie przeszkadza w zbijaniu się z myślami.
Zamknęłam łazienkę na klucz, zrzuciłam z siebie ciuchy i wskoczyłam szybko pod prysznic. Z wszystkim uporałam się w jakieś 10 minut. Postanowiłam nie suszyć włosów i zdać się na naturę.
Szybko nasmarowałam się malinowym balsamem i założyłam wcześniej przygotowane ubranie, nie chciałam zostawiać po sobie bałaganu więc posprzątałam całą łazienkę i ją opuściłam idąc w stronę swojego pokoju. Zamknęłam drzwi i usiadłam przed lusterkiem. Gdzie ja znowu podziałam tą kredkę ? Mruknęłam sama do siebie i zaczęłam szukać po kosmetyczce. Wreszcie znalazłam wszystko i zaczęłam się malować. Zawsze maluję same oczy ponieważ znajomi twierdzą, że mam cerę niczym niemowlę i nie potrzebuję dużo kosmetyków żeby dobrze wyglądać, a sama nie lubię mieć tapety na twarzy. Włosy wyschły wyjątkowo szybko i nie musiałam biegnąć po suszarkę. Rozczesałam się i delikatnie je natapirowałam. Z natury są proste więc nie mam problemu z układaniem ich jak większość dziewczyn.
Poszukałam trampek, które znalazłam pod łóżkiem i szybko założyłam je na stopy. Wychodząc z pokoju zerknęłam na łóżko, które na całe szczęście Kendall zdołał doprowadzić do porządku po jego dzisiejszej nocy.
W drodze do salonu spotkałam Jamesa i Sammy.
- Cześć skarbie - grzywacz puścił mi oczko i przytulił delikatnie do siebie.
- James, nie musimy udawać- zaśmiałam się, a on razem ze mną. Złapał mnie  delikatnie za rękę i zeszliśmy do salonu gdzie zastaliśmy cała resztę. Logan z Kendallem oglądali telewizję. Alex oglądała jakieś czasopismo, a Nicol poprawiała w lusterku grzywkę.
- Gdzie Carlos ? - spojrzałam na Loggie 'go, po chwili usłyszeliśmy krzyk dochodzący z kuchni i wybiegającego Carlosa. 
- To spaghetti się rusza !- usiadł przerażony między Kendallem i Loganem.
- Nadal upierasz się żeby zrobić nam obiad ? -jęknął Kendall.
- Jestem świetnym kucharzem.. - spiorunował go Latynos.
- Posłuchajcie nas przez chwilę- krzyknął James, a wszystkich zatkało i zapanowała cisza jak podczas pogrzebu.
- My wcale nie jesteśmy parom... - widziałam ich zdziwione miny i zaczęłam kontynuować dalej.
-... Nie jesteśmy parą i nigdy nie byliśmy. To wszystko było udawane, ale chciałam teraz to sprostować bo nie chcemy was okłamywać i udawać zakochanych. W rzeczywistości nie wytrzymalibyśmy ze sobą pięciu minut.- zaczęliśmy się śmiać z grzywaczem, a reszta tylko przytaknęła i wrócili do swoich wcześniejszych czynności.
- Nie jesteście źli ? -zapytaliśmy razem.
- My nie wiemy nawet o co chodzi, jesteśmy tutaj od wczoraj- Loggie i Kendall unieśli ręce do góry w ramach poddania się.
- A mnie to nie przeszkadza, bardziej przypominacie mi rodzeństwo - uśmiechnął się Carlos i pobiegł do kuchni gotować nam obiad.
- Alex ? - spojrzałam na nią niepewnie-... nie jesteś za to zła ? - kucnęłam przy niej, a ona zaczęła się śmiać i mocno mnie przytuliła.
- Jak mogłabym być zła ?  Teraz możemy imprezować razem- wyszczerzyła się do mnie-  Ale proszę cię, zamówmy jakąś pizzę- wszyscy podążyliśmy wzrokiem w stronę kuchni.
- Ehh.. może ja coś zrobię nam do jedzenia- podniosłam się i pobiegłam do Carlosa.
- Co ty kombinujesz chłopie ? - poklepałam go po plecach.
- Chciałem jej zaimponować, może to ją jakoś do mnie przekona i.. - chłopak spuścił głowę rzucając ręcznik na ziemie- Ona mnie nawet nie lubi- oparł się rękoma o blat kuchenny. Nie wiem, czy mogę mu powiedzieć, że Alex nie jest lesbijką, ale to jej życie i skoro ona uważa, że dobrze postępuje to ja nie mam nic do tego.
- Carlos... - zrobiło mi się go strasznie żal. Podniosłam ręcznik i położyłam go na stole- Wiesz, Alex naprawdę lubi spaghetti - uśmiechnęłam się, dodało to Carlosowi więcej pewności siebie i od razu zaczęliśmy przygotowywać danie.
- Idę przygotować stół - pobiegłam do salonu i zdjęłam wszystko ze stołu - Kendall bierz mi zaraz te nogi - rzuciłam w niego ręcznikiem , chłopak zaśmiał się i usiadł normalnie przy stole. Szybko rozłożyłam talerze i sztućce, natomiast Carlos podbiegł do nas z gotowym daniem. Obydwoje uznaliśmy, że spaghetti to trochę za mało i przygotowaliśmy Enchiladas (zapiekankę meksykańską z kurczakiem). Przepis znalazłam niedawno w internecie i postanowiłam go dzisiaj wypróbować.
Podaliśmy wszystko na stół i widzieliśmy zdziwione miny naszych znajomych.
- Wy to sami.. ? - spojrzał Logan niedowierzając.
- Tak- odparliśmy dumni i dołączyliśmy do nich-  Częstujcie się.. - zaśmialiśmy się z Latynosem i wzięliśmy w ruch widelce. Po obiedzie wszyscy leżeli zadowoleni na kanapie i masowali się po brzuchach.
- Ostatnio tyle zjadłem na świętach u mamy- przeciągnął się Kendall z uśmiechem na twarzy.
- Tylko nie liczcie na to, że będziemy wam gotować codziennie- mruknął Carlos i wywalił język w stronę domowników.
- Dlaczego ? -zasmuciła się Alex nie odwracając spojrzenia od Latynosa. Chłopak uśmiechnął się i po chwili powiedział- Jeżeli pójdziesz ze mną na kawę to mogę ci gotować nawet codziennie- pokazał rząd swoich śnieżnobiałych ząbków.
- Umowa stoi- Alex wstała z swojego miejsca i podała rękę Carlosowi. Logan symbolicznie przeciął zakład.
- To kiedy ta kawa ? - dziewczyna zaśmiała się uroczo, a Carlos... no cóż... tak bardzo był w nią wpatrzony, że musiałam go mocno szturchnąć w ramie.
- Ał ? - spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja posłałam mu znaczące spojrzenie- aa! No tak.. - wrócił z powrotem do Alex-  To może... teraz ?
- Pewnie, tylko pobiegnę się odświeżyć- zdecydowała i zniknęła na górze w swoim pokoju.
- Ah... jak te dzieci szybko dorastają- usiadłam obok Kendalla na kanapie-... a ty masz szczęście, że posprzątałeś wczorajsze dowody zbrodni z mojego łózka- otrząsnęłam się i zaczęłam śmiać tak jak i reszta.
- Właściwie to jak ci poszło z tą blondynką ? -Logan poruszył znacząco brwiami.
- Do niczego nie doszło - powiedział blondyn, a nas wszystkich zatkało.
- Jak to nie ? Przecież widzieliśmy wczoraj jacy napaleni zamknęliście się w pokoju- zdziwił się Carlos.
- Do niczego nie doszło... bo... - chłopak nie chciał dokończyć, a my wyczekiwaliśmy na jego tłumaczenie.
- Bo ? -spojrzeliśmy na niego wyczekując odpowiedzi.
- ...bo gdy tylko położyłem głowę na poduszce to zdążyłem usnąć- Kendall westchnął, a my oczywiście zaczęliśmy się śmiać
- Jak można zasnąć w takiej chwili ? - Henderson przyglądał się Kendallowi nie dowierzając.
- Byłem zmęczony... Cały dzień imprezowaliśmy i tak wyszło- rozłożył bezradny ręce i poczułam jego wzrok na sobie.
- Ale ty mnie chyba nie lubisz- odwróciłam się w jego stronę i nie bardzo wiedziałam co mu odpowiedzieć.
- Ja... ? Ja nawet cię nie znam. Wpadłeś tutaj wczoraj z koleżanką i zająłeś mój pokój, wytnijmy fakt, że musiałam spać na niewygodnej kanapie w pokoju gościnnym- uśmiechnęłam się do niego.
- Czyli ?- spuścił głowę- .. Przepraszam. Jak za dużo wypiję to tak jest- westchnął, a ja poczułam na sobie spojrzenia przyjaciół. Zerknęłam na nich pytająco, a oni próbowali mi przekazać, żebym go przytuliła. Jednak za co miałabym go przytulić ? Mój mały mózg nie potrafi tego do końca ogarnąć, ale dobra. Wstałam powoli z kanapy i zaczęłam sprzątać naczynia. Wszyscy się rozeszli, a ja zostałam sama z Kendallem, który cały czas mi się przyglądał co zaczęło mnie irytować bo nawet nie ruszył swojego tyłka żeby mi pomóc.
- Ehh... Przecież ja nie mam ci niczego za złe- mruknęłam do niego- Nic się nie stało więc przestań zadręczać się o takie gówno.. - wywróciłam oczami i poszłam z naczyniami do kuchni, aby potem ułożyć je do zmywarki. Natychmiast pojawił się za mną blondyn.
- Jesteś super - pstryknął na mnie palcami, a ja zaśmiałam się i zarzuciłam włosy do tyłu wiążąc w kitkę i kontynuując tą zacną czynność jaką jest sprzątanie po kumplach. We wszystkim Kendall zdecydował, że mi pomoże i się jakoś "zrehabilituje" za moją nieprzespaną noc.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej :)

Wiem, że ten rozdział jest strasznie wymęczony. Starałam się, naprawdę ale nie miałam jakoś weny dzisiaj. Możliwe, że to efekt choroby. Tak, otóż siedzę sobie w domu już drugi tydzień i muszę brać jakieś paskudne antybiotyki. Plus jest taki, że mam zwolnienie lekarskie do końca tygodnia więc jest gites ;D

Komentujcie ;*;*



niedziela, 27 października 2013

odcinek 10

Siema wam ! :D
 Jak tam u was ? ^^ U mnie kiepsko :/ Odnowiła mi się kontuzja kolana i siedze teraz w domu, ale z drugiej strony się cieszę bo ponoć dzisiaj miał  być dzień kota :3 haha :D
Mam mało wejść i wgl. ale zdaję sobie sprawę, że to moja wina bo nie poświęcam na bloga tyle czasu ile powinnam...
Mam nadzieję, że to się zmieni i już niedługo pojawi się więcej komentarzy co też spowoduje, że będę częściej pisać xd 
OK, OK już wam nie zanudzam tutaj ^^ Zapraszam na nowy odcinek :3

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Chwila... -spojrzałam na Carlosa- To ty jesteś w naszej ekipie ? -zrobiłam zdziwioną minę.
-Tak.. - uśmiechnął się i przytulił mnie mocno- Bardzo miło mi Cię poznać... - uniósł mnie leciutko do góry i chyba nie zamierzał już  puścić.
-Hola... hola, hola... -wyrwałam się z jego uścisku- Bez takich czułości- spojrzałam na niego wrogo.
-Panna nietykalska ? -zaśmiał się.
-Żebyś wiedział- wywróciłam oczami i pobiegłam do dziewczyn. Co za debil z tego Carlosa, a już myślałam, że jest w porządku. Jęknęłam wchodząc do kuchni.
-Alex ! - rzuciła się na mnie Lili- Gdzieś ty była ?! Wiesz co ja tutaj przechodzę ?!- mruknęła zła.
-Zgubiłam się w drodze do domu i Carlos mi pomógł- powiedziałam zgodnie z prawdą.
-Jaki Carlos ? -uniosła lewą brew do góry.
-Ludzie ! Chciałbym żebyście kogoś poznali ! -wydarł się James wchodząc z Carlitem do kuchni. 
Po raz kolejny jęknęłam  znudzona i pobiegłam do swojego pokoju. Dlaczego w tym domu muszą być też chłopacy ? A może to ze mną jest coś nie tak.... ? A mo-możee, wolę dziewczyny ?
Przełknęłam ślinę i podeszłam do lustra przypatrując się dokładnie swojej osobie. Jestem lesbijką ? Serio ? Podeszłam do otwartego okna i krzyknęłam "Jestem lesbijką ludzie!" -O! Jakie ciacho ! - zobaczyłam chłopaka na motocyklu- Nie... jednak nie jestem lesbijką. -Powiedziałam sama do siebie i klapnęłam na łóżko. Ostatnio coś za bardzo mi odbija. Może to przez inny klimat ? Wszystko jest możliwe.

*oczami Carlosa*
 Przedstawiłem się już wszystkim domownikom i uświadomiłem sobie, że brakuje tutaj jednej osóbki.
-Gdzie jest Alex ? -zapytałem Nicol.
-Chyba pobiegła do siebie na górę- wskazała mi pokój, a już po chwili byłem przy nim. Wszedłem do środka bez pukania. Małymi kroczkami zbliżałem się do Alex żeby narobić jej trochę strachu. Jednakże wystarczyły dwa słowa z jej ust bym się cofnął. "Jestem lesbijką !"  Krzyknęła wychylona przez okno.
Chwila... co ona właściwie powiedziała ?! Wyszedłem czym prędzej z jej pokoju i zbiegłem na dół do kuchni.
-Co jest stary ? -podszedł do mnie James- Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył- zaczął się ze mnie śmiać.
-Pati na serio jest lesbijką ? -spojrzałem w stronę dziewczyn.
-Co ?! - Sammy upuściła talerz z jedzeniem.
-Znowu musze sprzątać !- warknęła Nicol.
-Jak to lesbijką ? - spoważniał James.
-Byłem u niej w pokoju i słyszałem jak krzyczy, że jest lesbijką- złapałem się za głowę. Lili natomiast dusiła się ze śmiechu.
-O co ci chodzi ? - spojrzałem na blondynkę.
-Bo ona nie je...
-Jestem ! -usłyszeliśmy krzyk Alex, która po chwili była już na dole. - Carlos dobrze słyszał. Jestem lesbijką- zakomunikowała.
-Patrycja co ty wygadujesz ? - zaśmiała się Lili.
-Chciałam ci już dawno powiedzieć, ale bałam się, że stracę twoją przyjaźń Lili. Ja jestem lesbijką i taka jest prawda... -spuściła głowę. Nikt nie wiedział jak zachować się w tej sytuacji.
-Spokojnie Alex. Masz nasze wsparcie. -Nicol i Sammy mocno ją przytuliły. Lili zasłaniała się włosami i dusiła się ze śmiechu- Przepraszam was na chwilkę- wyszła na taras po czym zamknęła drzwi-Hahahahaahah !- wszyscy usłyszeliśmy głośny śmiech blondynki.
-Jak ona może śmiać się  w takiej sytuacji ?- wkurzył się James- Alex, nie martw się. My nie oceniamy po orientacji - uśmiechnął się  promiennie grzywacz.
-Ale strata... - spuściłem głowę.
-Spokojnie stary. Masz jeszcze Nicol i Sammy- poklepał mnie James.
-I Lili.. - dodałem patrząc na minę Jamesa.
-Już jest moja... - szturchnął mnie delikatnie i poszedł do dziewczyny. Jeszcze raz spojrzałem na Alex i pobiegłem do pokoju się rozpakować. Dlaczego mam takiego pecha do lasek ? Może pora w końcu zmienić strategie ? Chwyciłem za telefon i wykręciłem numer Logana.
-Stary gdzie ty jesteś ? -zapytałem.
-Zahaczyłem o świetny klub po drodze- w tle słychać było mocną nutę.
-Jeszcze będziesz miał czas na imprezowanie! Pakuj swoje manatki i przyjeżdżaj tu ! -warknąłem do słuchawki.
-Poczekaj. Jeszcze nie wyrwałem nic- zaśmiał się.
-Logan rozłączaj się ! Znalazłem nam niezłe dupeczki !- usłyszałem głos Kendalla.
-Kendall ?! I ty też ?!
-Uspokój się Carlito. Tobie też coś załatwimy !
-Macie być tutaj za godzinę ! Inaczej nie wpuścimy was do domu !- rozłączyłem się i rzuciłem telefonem o ziemie. Pięknie... Oni tam się bawią, a Ja tutaj cierpię. Chwyciłem za zdjęcie mojej byłej  i zacząłem je głaskać.
- Cassidy... Dlaczego zostawiłaś mnie samego. Bez Ciebie to już nie to samo- przyłożyłem zdjęcie do klatki piersiowej patrząc w sufit i rozmyślając o ukochanej.


*oczami Sammy*

Jak na razie to zapowiada się całkiem zgrana ekipa. Chłopcy wcale nie są źli. Okazało się, że Alex jest lesbijką czego wgl. bym się po niej nie spodziewała.
-To co planujemy na resztę wieczoru ? -zapytała Nicol wkładając naczynia do zmywarki.
-Sama nie wiem... Może zapytajmy resztę i coś wspólnie wymyślimy- uśmiechnęłam się- A może zabawa w butelkę ? -klasnęłam w dłonie.
-To już jest nudne- mruknęła Nicole- Może zróbmy jakiś trójkącik- pomajtała brwiami.
-Ty to jesteś kompletnie stuknięta.

-bla...bla...bla... idę na TV- oznajmiła, a ja zaczęłam się z niej śmiać, gdy nagle do kuchni wszedł James.
-Co tam ? -ucałował mnie delikatnie w policzek
-Co Ty odwalasz  ?- zmierzyłam go wzrokiem.
-Ale o co ci chodzi ? - uśmiechnął się niewinnie.
-Przecież chodzisz z Lili- warknęłam na niego.
-Czego oczy nie widzą tego dupie nie żal- zrobił cwaną minę i usiadł przy stole.
-Nie wiedziałam, że taki kretyn z ciebie- wywróciłam oczami.
-To z Lili to tylko zabawa... - uśmiechnął się pod nosem.
-Będziesz się nią bawił tak ?! - walnęłam go z ręcznika.
-Ej ! Mamy po prostu taką umowę !
-Jaką umowę ? -uniosłam brew do góry.
-Jeśli będziemy udawać parę to będzie miała spokój od chłopaków i nie będą chcieli się umawiać- wytłumaczył mi wszystko- A teraz już mnie nie bij ! -spojrzał na mnie wrogo.
-Okeej ? Dziwne to, ale rozumiem- postanowiłam mu odpuścić. W sumie pomysł z chłopakiem "na niby" nie jest taki zły. Gorzej jak się w nim na serio zakochasz.
-A co ty myślałaś  ? - spojrzał na mnie uwodzicielsko.
-N-nic - zaczęłam wycierać stół ręcznikiem.
-To dlaczego jesteś taka spięta w moim towarzystwie ?
-Chciałbyś... To, że jesteś James Maslow mnie nie rusza.
-Jeszcze nie jestem taki sławny. Ten program ma mi to zapewnić.. Razem z chłopakami chcemy wybić nasz zespół. - chłopak sięgnął po sok i wziął łyka- ...zresztą Ty sama jesteś już sławna - uśmiechnął się i pokazał mi coś w telefonie.
-Co ?! - zabrałam iPhona do ręki i przyjrzałam się jeszcze dokładniej ekranowi- przecież to dopiero 3 odcinek !
-Mamy pełną oglądalność - wyszczerzył się chłopak.
-Co się dzieje ? - do pokoju weszła Alex.
-Ludzie nas kochają ! - wydarłam się na cały dom, a po chwili wszyscy usłyszeliśmy jak ktoś wchodzi do domu.
-Złodzieje... - Alex schowała się za mną, a ja za Jamesem.
-Wohoo! Mam nadzieję, że tym razem to ten dom..
-No Ja też... Nasze panie nie mogą dłużej czekać na rozwiązanie.. - usłyszeliśmy dwa męskie głosy i chichot jakiś dziewczyn.
-Kendall, Logan ! - wydarł się James i podbiegł do jakiś chłopaków- Nareszcie dotarliście ! - uściskał ich obu.
-Przyjechali wreszcie ?!- na dół zbiegł  Carlos- No w końcu !-cała czwórka zaczęła się ściskać, a dwie blondynki stały obok nich i nie wiedziały jak się zachować.
-Słuchajcie... Jest sprawa.... Gdzie są tutaj jakieś pokoje... - zapytał Kendall
-A o co chodzi ? -spojrzał na nich James.
-Nooo...- blondyn wskazał na dwie dziunie... -chyba nie każecie czekać dziewczyną w progu ?-zaśmiał się i objął jedną z nich ramieniem.
-To wcale mi się nie podoba- warknęłam w stronę chłopaków, wtedy jeden z nich spojrzał w moją stronę.
-Woow... a co my tutaj mamy... - spojrzeli na mnie Nicol i Alex- już mi się tu podoba.
-James ! - na dół zleciała Lili- gdzie schowałeś moją prostownicę ? - zmarszczyła czoło.
-Ok... jeszcze bardziej mi się tu podoba- zerknął na nią Logan.
-Eee... nie mój typ- odparł Kendall.
-Nawzajem przyjebie- Lili wywróciła oczami.
-Z tymi kolorowymi włosami nadajesz się do przedszkola- zaśmiał się blondyn
 -Spierdalaj bo obije ci mordke- zmierzyła go wzrokiem.
-Uu.. ostra- zaśmiał się i poszedł z swoją "dziunią" do przypadkowego pokoju. I wszystko byłoby pięknie gdyby nie był to pokój Lili.
-Ej ! Nie na moim łóżku !- warknęła blondynka i próbowała dobić się do swojego pokoju- JAMES !
-No co ? - zaśmiał się grzywacz.
-Zrób coś z nim ! Nie chcę mieć łóżka od jego i jej... blee... -otrząsnęła się dziewczyna.
-Możesz spać u mnie dzisiaj... -pomajtał brwiami z śmiechem.
-No dobra- westchnęła Lili.
-To , który pokój możemy my zająć ? -wyszczerzył się Logan.
-Możecie iść do bzykalni- zaczęłam się brechtać.
-Mamy tu bzykalnie ?
-Alex i Lili nazwały tak największą sypialnie w mieszkaniu.
-Uuu.. I' like it - Logan pobiegł z swoją zdobyczą na górę i zamknął drzwi na klucz.
-Ale oni wiedzą, że tutaj wszędzie są kamery i widzi ich cały świat... Prawda ? -zapytała Nicole.
-Dowiedzą się.... jutro- Lili zrobiła szatański uśmieszek.
-Może lepiej im powiedzieć- jęknęła Nicol.
-Nie !- wszyscy się na nią wydarli.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Co myślicie o tym rozdziale.. Wiem, że początek taki byle jaki :/ Wybaczcie T.T

Ale mam nadzieje, że nie jst najgorzej i choć trochę się wam spodoba :)

komentujcie ^^ na pewno się zrewanżuję :3  




wtorek, 24 września 2013

odcinek 9

Hyhy... zdziwieni co nie ? ;D Ja także, ale wolę teraz cos napisać bo potem krucho z czasem ;)
Jutro kartkówka z Niemca -,-
Waruuuuuuuum ?!??!?  -,-
Zapraszam na nexta ! ^^

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


Razem z Jamesem zeszliśmy na dół zobaczyć co się dzieje.  Pati i Sammy siedziały w kuchni i robiły spaghetti, a Nicol oglądała telewizję.
-Gdzie są chłopaki ? - zapytał grzywacz.
-Kto ? - spojrzała na niego Sam.
-No Carlos, Logan i Kendall... - dopytywał.
-Kto to taki ? - uśmiechnęła się Nicol podchodząc do Jamesa.
-Mój chłopak- wyszczerzyłam się do niej- Nie tykać- wtuliłam się w bruneta.
-Twój co ?! -Pat wywróciła naczynie z makaronem.
-No brawo Patrycja !-wkurzyła się Sammy- Teraz to liż !
-Eee... nie? -pozbierała makaron i wyrzuciła do kosza z odpadkami-... jak to twój chłopak ? - podeszła do mnie brunetka- ...chodź na słówko Lili- pociągnęła mnie za kaptur do innego pomieszczenia- Co ty wyprawiasz ?!
-Bawię się- zaczęłam się bujać na wszystkie strony.
-Miałyśmy się bawić razem i wyrywać chłopaków... być wolne od tych wszystkich kłopotów powiązanych z facetami- machała rękoma.
-Chcę tylko spróbować czegoś nowego - zaśmiałam się- ... jak nie wyjdzie to trudno- wyszczerzyłam się do niej.
-Ile go znasz? -spiorunowała  mnie wzrokiem.
-Emmm...- zerknęłam na zegarek-...dobre pół godziny- odpowiedziałam dumnie, a dziewczyna uderzyła się w czoło-... mam brak pytań- załamana wróciła do kuchni.


*oczami Pati*

Nie ogarniam już tej dziewczyny. Najpierw mówi, że nie chce żadnego faceta, a teraz takie coś. Może to przez tą akcje z Thomasem i tym całym jego dilowaniem. Sama już nie wiem. Z tego wszystkiego postanowiłam przejść się po ulicach Elei. W końcu mam okazję zwiedzić to niesamowite miasto.
Wyjęłam z kieszeni słuchawki i podłączyłam do komórki wsłuchując się w słowa piosenki. Już nie słyszałam tego hałasu spowodowanego przez samochody, czy też ludzi. Liczyła się tylko muzyka i Ja. Nawet nie wiem jak długo spacerowałam, ale w końcu zaczęło robić się ciemno to tez postanowiłam wracać do domu. Rozglądnęłam się dookoła i po chwili stwierdziłam, że zgubiłam się. Spojrzałam na telefon.
-No super, jeszcze bateria mi padła- wywróciłam oczami. Nie wiedziałam co mam robić. Postanowiłam, że sama spróbuję odnaleźć drogę do domu . Nie było to łatwe. Cały czas trafiałam w jakieś ciemne uliczki.
-Nie podoba mi się tutaj- próbowałam się jakoś uspokoić idąc ciemną drużką- Że też zachciało mi się chodzić na jakieś spacery- zaczęłam  pocierać rękoma ponieważ robiło się już chłodno. Nagle zauważyłam w pobliżu, że ktoś siedzi na ławce. "Może zapytam go o drogę ? " pomyślałam. Chyba już nic do stracenia nie mam. W najgorszym wypadku będzie chciał zrobić mi krzywdę.
Podbiegłam do chłopaka i usiadłam obok niego. Nie wiedziałam jak rozpocząć rozmowę.  "Możesz mi w czymś pomóc? " Nie... to brzmi jakoś dziko. Zaczęłam się śmiać na głos, a po chwili zorientowałam się, że ów postać mi się przygląda ze zdziwieniem.
-Przepraszam... już sobie idę- wstałam i już miałam iść kiedy poczułam na nadgarstku ciepły uścisk dłoni. Spojrzałam na niego trochę wystraszona.
-Em... coś się stało ? - zobaczyłam kilka łez na policzku.
-Zostań.. - spojrzał na mnie z błagalnym wyrazem twarzy- ... nic ci nie zrobię
-Ja chciałam tylko zapytać czy nie pomożesz mi odnaleźć drogi do domu. Jestem tutaj nowa i trochę się pogubiłam- jęknęłam.
-Pewnie, ale najpierw musisz zdradzić mi swoje imie- uśmiechnął się delikatnie.
-Patrycja- powiedziałam niepewnie, a ten ukłonił się przede mną i pocałował delikatnie w rękę- Nie obraź się, ale trochę się Ciebie boję...  -odsunęłam się od niego kawałek.
-Nie zamierzam cię skrzywdzić, ani nic proponować. Wystarczy, że moje serce jest już w wystarczającej rozsypce.
-Dziewczyna.. ?
-...narzeczona- spuścił delikatnie głowę.
-Możesz powiedzieć. Obiecuję, że nikomu nic nie pisnę- posłałam mu delikatny uśmiech- Zresztą zawsze chciałam zostać psychologiem- zaczęłam się śmiać, ale chłopak nie był  w humorze na dowcipy.
-Kochasz ją ? - spojrzałam w jego stronę.
-Z całego serca, ale ona już mnie nie chce.
-Zrobiłeś coś złego ? 
-Jeśli spełnianie marzeń to coś złego. To najwidoczniej powinni mnie aresztować- kopnął kamień i wywalił się niesfornie na chodnik. Od razu zaczęłam się z niego śmiać i pomogłam wstać.
-Skoro nie zależało jej na twoim szczęściu to nie była warta twojego zachodu- stwierdziłam po chwili.
-Nie łatwo jest przekreślić kilku letni związek- skrzywił się lekko. Po chwili byliśmy już pod domem.
-Chwila... ty tutaj mieszkasz ? -zaczął mi się uważnie przyglądać.
-Yyy... tak... bo co ? -zaczęłam szukać kluczy.
-Chodź...- zaśmiał się i podbiegł do drzwi wyjmując klucze.
-Skąd ty... - zrobiłam wielkie oczy i zobaczyłam jak wchodzi do środka.
-Idziesz ?! -wychylił się zza drzwi uśmiechnięty od ucha do ucha. Bez wahania wbiegłam do mieszkania.
-O co tutaj chodzi ? - zapytałam zdezorientowana.
-Carlito ! Nareszcie dotarłeś- podbiegł do nas James i przywitali się kumplowskim uściskiem.
-Eee... Carlito ?
-Tak ma na imie... - zaśmiał się grzywacz- Już myślałem, że zrezygnujesz- zmartwił się James.
-Nie mógłbym Ci tego zrobić- zażartował Latynos. Chwila... "Latynos?!"

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No i znowu ktoś się poznaje tralalalaal ;D
Jakoś dzisiaj wyjątkowo miałam wene to postanowiłam troszku tutaj napisać na temat naszych kocurków hihihi ^^
Walnijcie mnie z patelni bo coś dziwnie gadam ;D
Mam nadzieję iż rozdział wam się podobał ;D Jeżeli  nie to zawsze można wyrazić swoją opinie w komentarzu na dole ;)
Komentujcie i dozoba ^^

poniedziałek, 23 września 2013

odcinek 8



Hej wam ! :D Wiem, że dosyć długo mnie nie było :/ przepraszam  :( A zresztą, każdy jakoś przeżył bo to "coś" co ja tutaj dodaję to tylko takie nic nie warte amatorskie opowiadanie ;D sama nie wiem dlaczego to jeszcze prowadzę, ale nie usunę tego bloga za ***** ;D Sorry, ale wole nie przeklinać bo źle będę wyglądać w waszych oczach (o ile już tak nie jest ;D ), a czego oczy nie widzą tego dupie  nie żal :D huehuehue ^^
Odcinki ogółem będą rzadko dodawane.... ;p ten tydzień będzie dosyć pokręcony... same kartkówki, ale daję rade :3
Już nie chcę wam więcej przynudzać i.t.d. ZAPRASZAM !

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~



-Laski... może jednak wystarczy już tego alkoholu ? -Sammy spojrzała na jeszcze pełną butelkę.
-Żartujesz ? Ma się zmarnować ? -Pati zaczęła wymachiwać rękoma- ...przecież to dopiero nasz drugi kieliszek. W Polsce nawet rozgrzewka tak nie wygląda- zaśmiała się z Lili, a nam dosłownie kopary opadły.
-Nie znam waszego kraju. ale jest strasznie pokręcony... - pokiwałam głową. Coś czuję, że jutro będzie mega kas, a jeszcze nie miałam zaszczytu poznać chłopaków ! Mam  nadzieję, że to będą same ciasteczka ^^
-No dalej laski... -blondynka podniosła kieliszek do góry- na drugą nóżkę ! -niepewnie pstryknęłam z nią kieliszkiem i łyknęłam ciecz.
-Dlaczego tego nie popijacie ?- Sammy spojrzała na dziewczyny popijając wódkę sokiem.
-A po co ? -zaśmiały się jednocześnie- ...to jeszcze jest słabe. Cieszcie się, że nie jesteśmy na góralskim weselu. Oni tam piją czysty spirytus- machnęły rękami obojętnie, a nam prawie oczy z orbit wyleciały.
-Chciałabym mieć tak mocną głowę- jęknęłam przypatrując się swojemu kieliszkowi.
-To nie jest takie fajne.... -Lili zrobiła złą minę- Jak chcę się upić to dziesięć piw mi nie starczy. Wiesz ile to kasy ?! -załamała się i polała nam jeszcze jedną kolejką.
-Mam nadzieję, że to ostatnia ... - spojrzałam na alkohol.
-Coś ty ! Tak się impreza dopiero rozkręca - uśmiechnęła się Pati i zaczęła smakować alkoholu.
-Mnie w to nie mieszajcie- zaśmiała się Sammy-... ktoś musi zostać trzeźwy. Jeszcze chłopakom by za łatwo poszło.
-Uuu... pij, pij ! Będziesz łatwiejsza !- brunetka  przyciągnęła ją  z powrotem do stołu.
-Nie !- ruda wyślizgnęła się z jej objęcia i uciekła na górę obijając się o ściany.
-Tchórz !! Buuu!!- laski zaczęły buczeć jedna przez drugą... .
-Poznajcie potęgę polskiej wódki ! -blondi klasnęła w ręce, a po chwili wstała z miejsca i zaczęła tańczyć nucąc "Best Song Ever". Zaczęłam się śmiać i postanowiłam to uwiecznić na kamerce.
-Co pani robi ? - podeszła do mnie Lili- ... niech pani zabierze tego futrzaka. Nie wolno znęcać się nad biednymi pieskami - wyrwała mi sprzęt i zaczęła go głaskać.
-Tej pani dziękujemy- zaśmiałam się i uciekłam na górę do Sammy.


*oczami Lili*

-Śmieszna jest ta Nicol- usiadłam obok Patrycji- Za co teraz pijemy misiaczku ? -poczochrałam ją po włoskach i zaczęłyśmy robić głupie miny do kamero-futrzaczka.

NAGRANIE

-Drogi futraczku. Jest godzina....-spojrzałam na zegarek w telefonie-  4 rano ?! - po chwili spojrzałam na butelkę która była już pusta- Pati ! Wódka nam wyszła !- spojrzałam na lewo, a dziewczyna już spała w najlepsze- No dzięki ! Ja tutaj przeżywam kryzys, a ty odleciałaś w krainę morfeusza. Dzięki za wsparcie !- krzyknęłam dziewczynie nad uchem, ale to nic nie dało. Czasem zazdroszczę  jej tak twardego snu.
Eh... ale co ja mam teraz sama robić ? Wódki brak, wszyscy poszli spać, a mnie nadal energia roznosi. Zaczęłam się błąkać po całym domu nie wiedząc co ze sobą zrobić. W końcu trafiłam do jakiegoś ogromnego pokoju. Był to dość nietypowy pokój ponieważ całą przestrzeń zabierało ogromne łóżko- Olbrzym tu sypia czy co ? - zaśmiałam się i rzuciłam na miękką pościel- Aww... Ludzie ! Zaklepuję ten pokój ! - Nawet jeśli nikt tego nie słyszał to i tak pierwsza go sobie zaklepałam. Zawsze marzyłam o tak wielkim łóżku. Po prostu kocham spać ! Jestem w tym niezła ;p



NEXT DAY:

-Paaati.... -jęknęłam przeciągając się w łóżku i spojrzałam na lewo- Aaaa! -zerwałam się czym prędzej- Kim jesteś i co tutaj robisz ?! -chwyciłam za wazon celując w chłopaka, przy którym się obudziłam.
-Wszystkie łóżka były zajęte... nie zabijaj.... -zerknął na mnie wystraszony.
-To nie jest wytłumaczenie ! Co tu robisz ?! -warknęłam na niego zła.
-Mieszkam  ? -odpowiedział przestraszony. Odłożyłam wazon na swoje miejsce i przyjrzałam mu się dokładnie.
-Nie wiesz, że nie wchodzi się do cudzego łóżka ? -spiorunowałam go wzrokiem.
-Boże... przepraszam. Przyjechałem strasznie późno i nie myślałem trzeźwo. Zresztą wszystkie inne łóżka są już przez kogoś zajęte- założył rękę na rękę.
-Zawału przez Ciebie bym dostała..
-Nie ty jedyna. Tak się wydarłaś, że chyba mogę się pożegnać z dobrym słuchem i marzeniem bycia sławnym piosenkarzem.
-I dobrze, bo jeśli masz zamiar każdej panience wskakiwać do łóżka to na alimenty ci nie starczy... - zaśmiałam się.
-Chamska jesteś... -stwierdził rzucając we mnie poduszką.
-Po prostu szczera i to Cię boli - spojrzałam mu w oczy - Tak wgl. to jestem Lili, ale nie podam Ci ręki bo nie wiem co nią robiłeś- znowu zaczęłam się śmiać.
-Puknięta jesteś...- także zaczął się śmiać- Ja jestem James- zarzucił delikatnie grzywę.
-Jesteś uczestnikiem programu ? -wyszczerzyłam się do niego.
-Akurat tak się składa- wywalił na mnie jęzor.
-Nareszcie dotarliście!- pisnęłam i przytuliłam go mocno. James nie wiedział jak się zachować, ale po chwili również odwzajemnił uścisk.
-Jeszcze nikt tak się nie cieszył na mój widok- poczochrał mnie po włosach na co od razu mu oddałam. Z nim to jednak jest gorzej jak z babą ponieważ od razu strzelił focha- Zapamiętaj... nie wolno tykać tych włosów- wskazał na swoją fryzurę.
-Ale one są  takie puszyste- zaczęłam się nim jarać jak głupia.
-Ale moje !- wrzasnął i wywalił na mnie język.
-Znam cię zaledwie 5 min. ale stwierdzam, że jesteś dziwakiem.
-Nie Ty pierwsza i nie ostatnia- uśmiechnął się szczerze.
-Już Cię kocham- klasnęłam w dłonie.
-To może zostaniesz moją dziewczyną. ? -uniósł kilka razy brwi.
-Emmm.... pokaż mi resztę to wtedy powiem czy się zgadzam- zaśmiałam się.
-Oni są nijacy. To ja zawsze byłem ich królem- uniósł dumnie głowę.
-Skoro tak mówisz... - zaczęłam się nad tym zastanawiać. Może to wcale nie jest głupi pomysł. Jak nie wyjdzie to zawsze można pozostać przyjaciółmi. Nie miałam chłopaka z jakieś 3 lata i chyba pora to zmienić. Z drugiej strony możliwe, że ta wczorajsza wódka nadal działa.- zgadzam się - wtuliłam się w grzywacza na co zrobił zdziwioną minę- no co ? - kuknęłam na niego spod ramienia.
-Nie sądziłem, że zgodzisz się po 10 minutach znajomości.
-W życiu trzeba też ryzykować-  uśmiechnęłam się leciutko na co usłyszeliśmy hałasy z dołu.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


hahahahahahaahahahaahahahahaahah... i co wy na to ? ;D bo nawet ja się nie spodziewałam czegoś takiego ;o Tatooo... to przez twojego żubra.... to twoja wina !
Łukasz: zawsze wina wszystkich tylko nie twoja -,-
Lili: spadaj się uczyć na biologie, a nie  ;D

Jak myślicie... jak przebiegnie spotkanie Nicol, Pati i Sammy z chłopcami ? ;D

Komentujcie ^^

środa, 28 sierpnia 2013

odcinek 7


Zapraszam ! :D




 






 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

W końcu nadszedł czas wyjazdu. Obie z Alex pobiegłyśmy do taksówki z walizkami. Wcześniej pożegnałyśmy się z Danielem i rodzicami dziewczyny.
Nie było tak źle... zagrozili tylko, że jak wróci z zaokrąglonym brzuszkiem to wywalą ją z domu. No cóż, zawsze może zamieszkać ze mną.. haha. Kiedy siedziałyśmy w samolocie podeszła do nas stewardessa informując o zapięciu pasów. Wykonałyśmy jej polecenie, a chwile później wznosiliśmy się wysoko...wysoko przebijając przez chmury. To niesamowite uczucie wiedząc, że jest się tyle km nad ziemią.
-Proszę pasażerów o odpięcie pasów- obydwie odpięłyśmy pasy i odprężyłyśmy się w wygodnych siedzeniach.
-Start był bardzo udany i obecnie wznosimy się na wysokości 80 km - usłyszałyśmy pilota.
-Że ile !? - szybko zaczęłam zapinać pasy.
-Really ? - zaśmiała się Alex.
-Ty wiesz ile to jest km ?! -zaczęłam ją zapinać.
-Nie dramatyzuj.. haha... -poklepała mnie po głowie i nadal się ze mnie śmiała.
-Proszę zapiąć pasy... możliwe turbulencje - po raz kolejny usłyszałyśmy głos stewardessy.
-Umrzemy tutaj... ja to wiem.. - skuliłam się w siedzeniu trzymając wszystkiego co było możliwe.
-Przestań.. pierwszy raz zawsze jest najgorszy. - uspokajała mnie Alex.
Lot był strasznie  męczący mimo to, że się siedziało. W końcu postanowiłam zażyć jedną z tabletek nasennych po której natychmiast zasnęłam.

*kilka godzin później*


Obudziło mnie szturchanie w ramię. Podniosłam lekko głowę i zobaczyłam Alex.
-Zapinaj pasy... zaraz lądujemy... -  zajrzałam przez okienko. Widać było piękne oświetlone miasto. Nigdy w całym swoim życiu nie widziałam czegoś równie pięknego. Lataliśmy nad Los Angeles czekając na pozwolenie do lądowania. Nie miałam nic przeciwko takiemu lataniu, wręcz przeciwnie, ale w czasie lotu wypiłam z jakieś 6 butelek wody i o niczym więcej nie marzyłam jak o toalecie !





Trzydzieści minut później wszyscy szczęśliwie opuściliśmy pokład samolotu.
-Która jest godzina... ? -zapytałam Alex.
-Hm.. Jeszcze nie zdążyłam przestawić się na ten czas, ale w Polsce jest teraz 11:00 policzyć 9 godzin do tyłu.... to będzieee... jest druga w nocy- oznajmiła.
-Jestem strasznie padnięta. Znajdżmy to mieszkanie i zajmijmy sobie najlepsze pokoje- westchnęłam, a Alex zaczęła rozglądać się za jakąś taksówką. Kiepsko jej to szło więc postanowiłam jej pomóc.
-Patrz jak to się robi- zdjęłam skórzaną kurtkę i stanęłam w seksownej pozie. Nagle trzy taksówki podjechały w równym tempie powodując małe stłuczki.
-Boję się tego miasta- Alex przymrużyła oczy.
-W końcu Los Angeles- zaśmiałam się.
-Ciekawe kto wymyślił tą nazwę- prychnęła śmiechem dziewczyna.
-Zdesperowany prawiczek ? -wsiadłam do taksówki, a kierowca zaczął na mnie krzywo patrzeć.
-Prosimy na ulicę- zerknęłam na list- ee.. ulice Santa Monica Boulevard- od razu ruszyliśmy z miejsca. Cały czas nie dawała mi spokoju mina taksówkarza.
-Coś się stało ? -zerknęłam w lusterko.
-Mam 30 lat i jestem zdesperowanym prawiczkiem- mruknął zły.
-Emm.. -spojrzałam na Alex- Takie coś jest wgl. możliwe ? -zrobiłam śmieszną minę, a facet zatrzymał się w jakimś mrocznym zaułku.
-Co pan robi ? - Alex przełknęła ślinę wystraszona.
-Domyślcie się aniołki.... - wyjął z schowka nóż. Obie zaczęłyśmy krzyczeć jak na zawołanie i wybiegłyśmy z taksówki.
-Wiedziałam, że ten wyjazd to nic dobrego- krzyknęła Alex uciekając tuż obok mnie.
-Świetnie! Teraz mi to mówisz ! -wydarłam się biegnąc w nieznane.
-Grr... po raz pierwszy żałuję, że założyłam moje kochane szpilki- dziewczyna zdjęła buty i biegła trzymając  je w obu rękach. Pewnie ciekawie to wyglądało.
-Dziewczyny! -krzyczał za nami facet- To był tylko żart !
-Seriously ?!- zabrałam  szpilki Alex i rzuciłam nimi w taksówkarza.
-Ał !
-Nie słuchajmy go Lili ! Chce nas tylko zgwałcić !
-Ale to żart ! -krzyknął- Jestem z programu ! Ekipa z LA !
- To są jakieś jaja ?!- zatrzymałyśmy się odwracając w stronę faceta.
-Wszystkich uczestników witamy w żartobliwy sposób- zaśmiał się podchodząc do nas.
-Dla was to jest śmieszne ?!- warknęłam na niego.
-O mało zawału nie dostałam ! -Alex szturchnęła gościa w głowę.
-To jest LA... Wszystko może was tutaj spotkać. Trzeba mieć oczy szeroko otwarte- puścił nam oczko.
-Co to za badziewna czapeczka ? -zdjęłam mu ją z głowy. W środku znajdowała się mała kamerka- Aha ? -zaczęłam się bawić urządzeniem.
-Zostaw... -zabrał mi sprzęt- To będzie później na wizji - wyszczerzył się do nas.
-Że ta cała akcja ? -Alex zrobiła szeroko oczy.
-Dokładnie... - przytaknął taksówkarz... czy kto to tam był... .
-Jesteście gotowe zwiedzić swój nowy dom ?
-Tak ! - krzyknęłyśmy zgodnie.
-Zapraszam do auta... - otworzył nam drzwi.
-Ale nie zgwałci nas pan co nie ? - uniosłam lewą brew do góry.
-Skoro nie chcecie... -zaśmiał się- ...tak wgl to jestem Joe- wsiadł za kółkiem.
-Ja jestem Lili, a to moja przyjaciółka Alex- wskazałam na dziewczynę.
-Muszę przyznać, że takiego powitania w życiu jeszcze nie przeżyłam... I nie chce przeżyć- wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
-Omal nie posikałam się ze strachu- zaśmiała się Alex.
Droga do domu nie była długa. Kilka zakrętów i byliśmy na miejscu. Kiedy zobaczyłyśmy dom oniemiało nas z zachwytu. Nadal nie mogę uwierzyć, że  spędzimy tutaj całe wakacje !
-Jesteśmy pierwszymi współlokatorkami ? - zapytałyśmy równocześnie.
-Nie... są już tutaj dwie dziewczyny - oznajmił Joe- Mam nadzieję, że się zaprzyjaźnicie- wyjął nasze walizki z bagażnika.
-Aleee.... będą też faceci prawda ? -spojrzałyśmy na niego błagalnie.
-Hahaha... cierpliwości... Ja wam nic nie mogę powiedzieć. Same się przekonacie- pomógł nam wnieść walizki do środka- Na mnie już pora...powodzenia.- pożegnał się z nami i odjechał.
-Niezła chata - okręciłam się dookoła.
-Można by tutaj pomieścić ze 100 osób - Alex zabłysły oczy.


*oczami Nicol*

-Słyszałaś ? Chyba już ktoś przyjechał ! - pisnęłam i zleciałam z łóżka.
-Faceci !! - wydarła się Sammy i wyleciała pędem z mojego pokoju- Nareszcie !
Wybiegłam szybko za tą wariatką, która wywaliła się na panele.
-Sammy... to są dziewczyny - zaczęłam się z niej głośno śmiać.
-Ale nie fart... - jęknęła i wstała z ziemi.
-Też nam miło- blondynka zmierzyła mnie wzrokiem.
-Świetnie... trafiła nam się damulka... - mruknęłam.
-Kogo nazywasz damulką ?! - warknęła na mnie.
-Spokojnie Lili.... - odciągnęła ją brunetka.
-Więc Lili ? heh... Ja jestem Nicol, a to jest Sammy - uśmiechnęłam się i wskazałam na rudą.
-Ja jestem Alex- podała mi rękę.
-Ej... a gdzie są faceci ? - ocknęła się blondi.
-Sama chciałabym wiedzieć !- wrzasnęła Samantha.
-Cicho... jeszcze twoje ryki ich odstraszą -szturchnęłam ją w ramie.
-Mam nadzieję, że będą ładni... - rozmarzyła się Alex.
-I napakowani- dołączyła do niej Sammy.
-Opaleni... -  uśmiechnęła się Lili.
-Sama jesteś blada jak ściana- zakpiła z niej Alex.
-Taką mam urodę no.. - jęknęła blondynka.
-Chyba dzisiaj nie pomacam klaty... - zasmuciła się Sam.
- I ten piękny kaloryferyk - zrobiłam minę szczeniaczka- ....gdzie są faceci ! ? ;(
-Ktoś chciał kaloryfer ?! - nagle do mieszkania wbiegł nasz dziwny sąsiad z kaloryferem na rękach.
-Wynocha Mark ! - razem z Sam wypchnęłyśmy go za drzwi.
-Eee... a kto to był ? - zaśmiała się Lili.
-Poznajcie naszego walniętego sąsiada- mruknęłam.
-Nie przesadzaj... wcale nie jest taki zły- dodała Sam.
-Jest obleśny... Ma 30 lat i mnie podrywał ! -otrząsnęłam się.
-To musi się pośpieszyć.... - zmartwiła się Alex.
-Właśnie... jeszcze trochę i przestanie mu stawać- zaczęła się śmiać Lili.
-Jego zegar biologiczny tyka... -obydwie przybiły piątkę i spojrzały na nas rozbawione- No co ? - nie mogły przestać się śmiać...
-Już was kocham- aż zakręciła mi się łezka w oku.
-Pijemy ?!- Alex wyciągnęła butelkę z jakąś dziwną nazwą.
-Jak to się czyta... ? - Sam spojrzała na napis jakby widziała ducha..
-Po prostu... "sobieski" - powiedziała blondynka.
-Że co.. ? Możesz po ludzku.. ? - spojrzałam na nią.
-Polska wódka - wyszczerzyła się do nas.
-To wy.... je...jesteście pol..
-Polkami- dokończyła Alex- Nie rozumiem... To takie straszne.. ?
-Tak.... - odpowiedziałam równo z Sammy.
-Bo ? - dopytywały dziewczyny.
-Nie wiemy- zaczęły się śmiać.
-Hmm... Nie zamierzacie chyba czekać tak bezczynnie na facetów co ? -Lili zrobiła szatański uśmieszek.
-Boje się jej.. - wyszeptałam do Sam.
-To jak.. ? Może... pojedynek na picie ? - zaproponowała Lil.
-Pewnie... - uśmiechnęłam się- ....zobaczycie, że z nami nie ma szans- zrobiłam bojową postawę... Ajj... Jakże się wtedy myliłam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

I jak myślicie.. ? Kto wygrał tą walkę ? ^^
I kiedy faceci dotrą do domu ?
Piszcie w komentarzach ;)





wtorek, 13 sierpnia 2013

odcinek 6




Hej kochani ! :D  Na początek mam dla was kilka zaistniałych faktów.

1. Od teraz Pati to Aleksandra (Alex)
2. Blog od teraz nazywa się Los Angeles SHORE (ekipa z Los Angeles)
3. Zmieniłam wygląd... ( widać, ale wolę to napisać hehe :D )
4. Trochę się pozmieniało w dziale "bohaterowie"
5. Od teraz rozdziały dzielimy na odcinki.
6. Na początek każdego odcinka będzie umieszczany filmik, który przedstawia naszą ekipę... ;3









Zapraszam <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Przyszedł jakiś list... adresowany właśnie do Ciebie.. -wręczyłem jej kopertę.
-Aaaaaa!!- blondynka zaczęła skakać po całym domu i krzyczeć. Przez chwilę przyglądałem się  jej ale po chwili znudziło mi się to i postanowiłem zapytać co jest grane.
-Przyjęli mnie ! Znaczy nas ! Muszę jechać do Alex ! -szybko chwyciła za torbę i pobiegła do wyjścia.
-Ale co ?!- krzyknąłem za nią.
-Będę w reality show ! -wyszczerzyła się i zniknęła za drzwiami. Nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi i jakim reality ?! Położyłem się na kanapie i postanowiłem obejrzeć tv.

*oczami Alex*

Po wyznaniu Daniela już niczego nie byłam pewna. Jak można kogoś tak oszukiwać. Myślałam, że mnie nie znosi, a w rzeczywistości był i jest we mnie zakochany.  Zaczęłam chodzić w koło stolika myśląc nad tą całą sytuacją.
-Alex !! - usłyszałam zza okna moje imie. To była Lili. Dziwnie się zachowywała. Postanowiłam wpuścić ją do środka.
-O co chodzi ? - przyglądałam się blondynce..
-Jedziemy... do... heh... ogarniasz to ?!
-Okeej ? - spojrzałam na nią zdziwionym wzrokiem, a po chwili wręczyła mi list.
-Co to ? - zerknęłam na kopertę.
-Czytaj...- wyszczerzyła się do mnie czekając na reakcję. Ujęłam list w obie ręce i zaczęłam czytać ze skupieniem.
-...i ? -uśmiechnęła się szeroko.
-Wooow.. - to była moja jedyna reakcja jak na tę chwile.- Przyjęli nas... - nie mogłam w to nadal uwierzyć.
-Jedziemy do LA  !! - krzyknęła Lil i obie zaczęłyśmy skakać. Od zawsze marzyłam o tym żeby tam wyjechać, ale nie wierzyłam, że marzenie się spełni. Do tego będziemy razem w telewizji !
-Tutaj jest jeszcze jakaś kartka... - wyciągnęłam ją i zaczęłam czytać.

Gratulujemy ! Nie dawno otrzymaliśmy wasze zgłoszenie do tego programu i z wielką radością chcemy wam oznajmić, że zostałyście przyjęte. Program nazywa się "Los Angeles Shore" Zasady są takie, że macie pokazać reszcie świata jak się imprezuje. Wszyscy myślą, że jesteście dobrzy tylko w piciu i imprezowaniu, a wy macie im to udowodnić ! Nocne imprezowanie plus podróżowanie po świecie i zdobywanie rozmaitych klubów. Wszystkie koszty ponosi producent reality show. Wszyscy uczestnicy proszeni o pojawienie się w danym miejscu 6 lipca. Wasze bilety są już opłacone. Pozostaje wam się tylko spakować i nastawić na szaloną przygodę życia !!!
Ps: ta wiadomość ulegnie samozniszczeniu za 5 sekund.

Przeczytałam na głos i obie spojrzałyśmy po sobie.
-Jaaaasne- Lili wywróciła oczami. Po chwili wiadomość wybuchła, a wokół nas unosił się biały dym.
-Khy...khy.. - zaczęłam machać listem i kaszleć.
-Jedziemy do LA - blondynka zaczęła piszczeć.- rozwalimy tą budę !- zrobiła bojową postawę.
-Ej... zejdź na ziemie - zaśmiałam się- Najpierw musimy porozmawiać z moimi rodzicami...-  jęknęłam.
-Co za problem.. i tak się zgodzą.. zawsze się zgadzają.. -uśmiechnęła się.
-A twój braciszek. ? - mruknęłam.
-Powiemy mu, żeee...
-....żeeeeeeeeeeee...- spojrzałam na nią.
-Zgodzi się ! Już moja w tym głowa.. !  Przecież wiesz, że zawsze wychodzi na moje... - zrobiła szatański uśmieszek.

15 min. później

-No Daniel noo...proszę... zgódź się... błagaaaam... - Lili zaczęła się czołgać po ziemi.
-Nie ma mowy ! Ty wiesz co  w takich programach się dzieje.. ?! -krzyknął na nią.
-Jestem młoda.. muszę się wyszaleć..
-I dawać dupy każdemu po drodze ?!
-Bosheee... nie jestem taka jeśli chciałbyś to zauważyć... - założyła rękę na rękę.
-Oni zrobią ci tam pranie mózgu... będziesz musiała robić to czego oni sobie zażyczą !
-Sam na moim miejscu byś z tego skorzystał, a ja chcę trochę zarobić... ty wiesz ile można na tym zarobić.. ?
-I być wyśmiewanym na ulicy do końca życia.. ?
-Przecież to jest transmitowane tylko w Ameryce. Polska nie ma uprawnień do tego całego "show"
-Nie wiem... nie podoba mi się to.. -jęknął Daniel.
-Zauważ, że nie będę sama... Alex ze mną pojedzie... - zaczęła go uspokajać.
-Yhym... - chyba go tym bardziej dobiła zamiast pocieszyć.
-Daniel... - postanowiłam wkroczyć do akcji- proszę... nie bądź taki i się zgódź.. - spojrzałam na niego słodko mrużąc rzęsami.
-Ale... - spojrzał na mnie i się uśmiechnął- ..ehh..
-No proooszę... - pocałowałam go delikatnie w policzek.
-Ok... zgodzę się... pod warunkiem, że następny będzie w usta.... - zrobił cwaną minę.
-No dobrze.. - zaśmiałam się i pocałowałam go delikatnie w wyznaczone miejsce.
-Niee... ludzie... błagam... nie tutaj.. - Lili zaczęła się odsuwać i przeleciała  przez kanapę - ..ał - zaczęła się masować po głowie.
-Czyli możemy jechać...- spojrzałam na chłopaka.
-No skoro to dla was takie ważne..
-Bardzo ! - krzyknęła Lili i rzuciła się Danielowi na szyję- ...dziękuję !
-Haha.. nie ma za co... to kiedy macie wylot.. ? - zaśmiał się.
-Już jutro..
-Co ?! - myślałam, że mu oczy z orbit wylecą.
-Jutro mamy samolot- powtórzyłam, a chłopak spuścił głowę. - heh... fajnie... bawcie się dobrze... - pocałował mnie w policzek i pokierował   do swojego pokoju.
-To tyle ?! Wyjeżdżam na drugi koniec świata, a ty się nawet nie przytulisz na pożegnanie.. ? - oburzyła się Lili.
-Jutro przecież jedziesz... - zamknął się w pokoju.
-pff... fajnie mieć brata.. - dmuchnęła w grzywkę. ...czas się pakować - zatarła ręce.
-No właśnie... trzeba się wybrać na zakupy... nie mam żadnych ciuchów - złapałam za portfel  i wyszłyśmy z domu na  zakupy.  Już 10 min później byłyśmy w galerii i chodziłyśmy po sklepach. Ja kupiłam  sukienkę z tygrysem, spodenki i zestaw ciuchów.








Po wspólnych zakupach wstąpiłyśmy do pobliskiej pizzerii. Dzień minął nam na wygłupach i śmiechu, aż strach pomyśleć co się będzie działo w LA.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że spodobał wam si pomysł na tego bloga ;)
KOMENTUJCIE <33



niedziela, 30 czerwca 2013

odcinek 5


Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam... Thomas przekazywał jakiejś dziewczynie woreczek z proszkiem. Można było się domyślić co było w środku
- Niee... to nie może być prawda... -cofnęłam sie o krok do tyłu, a brunetka podała mu znaczną sumę pieniędzy...Czyli jednak... On jest dilerem... Po prostu świetnie. Wkurzona pobiegłam do domu trzaskając za sobą drzwiami. Dlaczego to zawsze mnie się przydarza ? ....ugh... Szczerze mam tego dosyć..
-Nie ma już na tym świecie normalnego, kochanego chłopaka !? - wydarłam się na cały dom. A tak wgl. to gdzie Pati i Daniel ? Pobiegłam do pokoju brata. To co tam zobaczyłam przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Obydwoje tańczyli do gry "JustDance" . Zabawne jest to, że choreografia była taka "dla zakochańców".





Widziałam jak świetnie się przy tym bawili. Wpadłam na pomysł żeby ich nagrać. Chwyciłam za telefon i nacisnęłam przycisk  "play" . Momentami miałam ochotę rzucić się na podłogę i tarzać ze śmiechu, jednak udało mi się powstrzymać i nagrać ich do końca.  W pewnej chwili  Daniel złapał Patrycję mocno w pasie i........pocałował ?!

Moja mina po prostu mówiła sama za siebie... Ale jak to ?! Przecież oni od zawsze się nienawidzą ! Upuściłam telefon i chyba zemdlałam z wrażenia.

*Oczami Pati*


-Ehh... myślisz, że wszystko widziała.. ? - jęknęłam trochę zdenerwowana
-Myślę, że tak - chłopak podniósł telefon Lil i puścił nagranie.
-Wszystko widziała.... no nie... - złapałam się za głowę i po chwili spojrzałam na Daniela - Dlaczego mnie pocałowałeś.. ? -nic mi nie odpowiedział- No słucham... tłumacz się - skarciłam go wzrokiem
-Patrycja- mruknął spoglądając to na podłogę to na mnie
-Słucham.... możesz mówić... - założyłam rękę na rękę
-Podobasz mi się... -złapał mnie za rękę i zaczął delikatnie głaskać.
-Że...c-co... ? Jak długo to trwa ?
-Jakiś czas...
-Czyli ?
-Dość długo..
-Czyli ?
-Jakiś rok - spojrzał mi w oczy
-Dlaczego nie powiedziałeś ? - zapytałam trochę ostrzej- I czemu traktowałeś mnie jak jakiegoś śmiecia ?!
-Ponieważ za każdym razem kiedy próbowałem ci wszystko wyznać ty byłaś w jakimś związku... - w tej kwestii miał akurat rację, ale to wszystko jest powodem, że nie znoszę być sama i nie umiem żyć długo w samotności.- Pati... Ja Cię kocham... -unusł delikatnie mój podbrudek i spojrzał głęboko w oczy. On nawet nie wie jak ja długo czekałam na takie wyznanie...
-Ja...nie wiem co mam teraz czuć... przez dłuższy czas byłeś dla mnie jak najgorszy wróg... muszę sobie to wszystko jeszcze raz przemyśleć.. - złapałam za torebkę i wybiegłam z domu
-Pati proszę cię.. - chłopak złapał mnie przed domem i obrócił do siebie przodem. Ale czego on ode mnie teraz oczekuje.. ? Że rzucę mu się tak po prostu na szyję i zacznę szeptać czułe słówka ? On nawet nie wie jak bardzo ranił mnie swoim zachowaniem. Tak często łudziłam się, że może kiedyś dorośnie i zacznie mnie traktować równo, ale o takim obrocie spraw nawet nie śniłam...
-Przepraszam cię za wszystko... ja po prostu starałem sie za wszelką cenę skrywać uczucia do Ciebie - przytulił mnie delikatnie
-Moim kosztem... - mruknęłam - ...właśnie widzę jak ci zależy... -odepchnęłam go mocno i  pokierowałam się w stronę domu. Muszę to wszystko na spokojnie przemyśleć. Zastanowić sie co w tej sytuacji zrobić. Jaka droga będzie dla mnie najlepsza..

*Oczami Daniela*

Wiem.. spieprzyłem wszystko. Ale to nie miało tak wyglądać. I po co mi to wszystko było ? Teraz pewnie ma mnie za jakiegoś frajera. Nie potrzebnie próbowałem szczerości. A co jeśli przez to wszystko ją stracę... ? Tego na pewno bym nie zniósł. W końcu jest przy mnie i Lil od zawsze. No właśnie... Lili ! Pobiegłem szybko do swojego pokoju i zobaczyłem już przytomną dziewczynę.
-Tłumacz sie bracie... - rzuciła we mnie poduszką.
-Słuchaj.... to wszystko to nie tak.. -usiadłem obok niej.
-No więc jak ? - nadal przypatrywała mi się z powagą- Słucham... co masz na swoją obronę.. ?
-Kocham Ją... -rzuciłem bez chwili zawahania. Moja siostrzyczkę trochę to zbiło z tropu
-Ale jak ? Przecież nienawidzicie się.. - odparła lekko zagubiona.
-Może tak to wygląda, ale kocham Patrycję...i potrzebuję jej..
-potrzebujesz do czego ? - spiorunowała mnie wzrokiem
-Potrzebuję jej jak wody, potrzebuję jej jak słońca, potrzebuję jej jak lekarstwa, jak cudownego leku, potrzebuję jej ciepełka i jej uśmiechu - zacząłem wymieniać tak po kolei, aż siostra kazała mi się zamkną.
-To jest słodkie Daniel, ale nie mów tego mi tylko Pati !- warknęła na mnie.
-Ale kiedy ona nie chce mnie słuchać !
-Bo dziewczyny się zdobywa, a nie czeka na cud, kiedy to one ci sie na szyję rzucą. - co do tego to miała rację. Siedząc na tyłku na pewno nie zdobędę mojej miłości
-Ale daj jej czas na przemyślenie.. - dodała po chwili
-Gubię się przez Ciebie ! -wstałem z łóżka.
-Oj boszee... - zaśmiała się Lili i wyszła z mojego pokoju
-A ty dokąd.. ? - podreptałem za nią
-Nie wiem... muszę coś przemyśleć...
-Przemyśleć, co ? - spojrzałem na nią.
-To, że  na świecie nie ma porządnych chłopców..
-Czyli randka nie wypaliła.. ? -zapytałem.
-Dowiedziałam się czegoś ciekawego na temat Thomasa... -powiedziała przez zęby i założyła tenisówki
-Ok... później mi powiesz...-stwierdziłem- aha ! i jeszcze coś ! - nagle coś sobie przypomniałem i pobiegłem do kuchni.
-O co chodzi ? - dziewczyna podeszła do mnie.
-Przyszedł jakiś list... adresowany właśnie do Ciebie.. -wręczyłem jej kopertę.



Taki, krótki rozdział, ale nie miałam za bardzo czasu wymyślić więcej więc jest tyle ;)
...mam nadzieję, że wam się podoba ;)
komentujcie ;3








piątek, 31 maja 2013

odcinek 4

Na samym początku... informuję, że trochę pozmieniałam w bohaterach
Od dzisiaj Lucas to Daniel hah.. po prostu nie chcę, żeby myliło wam się z blogiem "This is not a dream" ;)
I mamy nową Lili... :D




i kontynuujemy ------>



-Lilka...podaj mi ten zeszyt...chcę zobaczyć twoje notatki z lekcji... - warknął P. Marek
-Ale...ale... - zaczęłam się jąkać
- Coś ukrywasz... ? - zaśmiał się Thomas... Tak... ukrywam...jego imię zapisane w serduszku !
- Pewnie pisze jaki  z tego nauczyciela paskuda i frajer - zasmucił się Pan Marek- Lilka  jak możesz... - udał smutek
- Ale Ja nic nie... - próbowałam dokończy, a wszyscy się zaśmiali- Pff... - oparłam się o krzesełko i po chwili katecheta zapisał coś na tablicy.
-Każdy z was otrzyma karteczki na których wypiszecie "Czy warto zachować dziewictwo".
-Uuuuu... - zaśmiali się chłopcy
- Jak zawsze zainteresowani.. - spojrzał na nich kolejno P. Marek. Otrzymaliśmy wszyscy puste kartki i zaczęliśmy pisać, a po chwili oddaliśmy je nauczycielowi. Na całe szczęście były anonimowe i nikt nie mógł się dowiedzieć kto po nich pisał.
-Eh.... - westchnął P. Marek przeglądając wszystko po kolei.. -..widzę że nie interesuje was za bardzo zachowanie dziewictwa...
- Bycie prawiczkiem jest do bani...
Ruchajmy się...- zaczął kolejno odczytywać... - domyślam się, że to twoje Łukasz- spojrzał na niego znacząco.
- Mam kłamać... ? - zaśmiał się chłopak.
- A wolałbyś za żonę dziewicę,  czy może taką co przeleciała całą wieś.. ?
- No... ale Ja nie chcę używanej... -oparł się o krzesełko i wszyscy się zaśmiali, aż w końcu zabrzmiał dzwonek i wszyscy opuściliśmy klasę
- Co masz teraz... ? - dogonił mnie Thomas
-  Chybaa... -zerknęłam na plan- ...fizykę- skrzywiłam się momentalnie, a chłopak się zaśmiał- Ehh.. a Ty co masz..
- Chemie.. -spuścił głowę
- Ha ! - tym razem Ja zaczęłam się śmiać
- Spotkamy się po lekcjach... ? -posłał mi uśmiech
- Możemy...
- To świetnie ... - uśmiechnął się szeroko, pocałował mnie w policzek i czmychnął na swoją lekcję.
Wszystkie kolejne zajęcia przebiegły strasznie nudno, ale co zrobić ? Po szkole wróciłyśmy razem z Pat do mojego domu.
- Chcesz coś do picia.. ? -zapytałam dziewczynę
- Pepsi...- uśmiechnęła się- A masz tą skręcaną słomkę ? -dodała po chwili- One są takie śmieszne i ...dziwne...
- Ty jesteś dziwna.. - zaśmiałam się i podałam dziewczynie kubek z piciem
- To jak tam z Tobą i Thomasem.. ? - upiła trochę pepsi
- Chyba dobrze... -wzruszyłam ramionami- mieliśmy się spotkać po szkole
- Tylko uważaj... - zrobiła śmieszną minkę, a Ja jebłam na ziemie śmiejąc się z niej jak jakiś debil. Po chwili dołączyła do mnie i tarzałyśmy się po  podłodze śmiejąc nie wiadomo z czego..
- Lil...chciałem pożyczyć.... - do pokoju wszedł Daniel- ...słuchawki- wszyscy wymieniliśmy się spojrzeniami- co brałyście.. ? - założył rękę na rękę-... i nie łaska się podzielić towarem...? - zaśmiał się
- Wypad Daniel... gadamy na ważne tematy.. - rzuciłam w niego poduszką
- Yhym... już prędzej ćwiczycie pozycje do...
-Won !! - wrzasnęłyśmy z Pat, a w jego stronę poleciły wszystkie przedmioty, które miałyśmy właśnie pod ręką
- I widzisz co Ja z nim mam..? - wywróciłam oczami i podbiegłam do szafy - hmm... w co by  się ubrać...?
- Idź w tym co teraz.... - zasugerowała Patrycja
-Masz rację... po co będę się wysilać.. - wzruszyłam ramionami
-Jeszcze pomyśli, że ci zależy- zaśmiała się dziewczyna.
-Ahh... te odwieczne problemy z facetami.. - do pokoju wszedł Daniel i zaczął gadać jak panienka..
-Podsłuchiwałeś ?! -podleciałam do niego z miną zabójcy
-Ohh.. my kobiety jesteśmy takie nieszczęśliwe- kontynuował
-Zmieniasz płeć.. ? - Pat uniosła brew do góry
-Zmieniasz płeć.. ? -zaczęli się przedrzeźniać..
-Hej...hej..hej !! -zakończyłam ich bezsensowną kłótnię - Wiem, że się nie lubicie, ale dalibyście spokój- wywróciłam oczami- Ja się zbieram... za 10 minut muszę być na miejscu... - oznajmiłam i skierowałam się do wyjścia- Nie pozabijajcie się ok.. ? - zaśmiałam się i wyszłam z domu kierując na umówione miejsce. Na miejscu nie mogłam uwierzyć w to co zastałam...



Tak wiem.. zabijecie mnie, że kończy się w tym momencie :D hahah xd no mam nadzieję jednak, że przeżyję to jakoś i uda mi się napisać kontynuacje ;)

wtorek, 9 kwietnia 2013

odcinek 3

Siema ludzie !
Tak !... To znowu ja ! Wiem...wiem... zatruwam wam życie tym moim "opowiadaniem" , ale nudziło mi się... musiałam go napisać, bo potem cały pomysł szlak by trafił :/
Zapraszam na 3 rozdział ;)





Dziś poniedziałek... Tradycyjnie wstałam o 7:30 przebrałam się i zaczęłam gonić autobus.. . Tym razem nie poszczęściło mi się....Daniel musiał mnie zawieść do szkoły...
- Jeszcze raz sorry.. - skrzywiłam się wysiadając z auta
- Nie przesadzaj... ile razy ja się spóźniłem do szkoły...
- Tak... zazwyczaj o dwie lekcje - zaśmiałam się- ...i przerabiałeś Pana Tadeusza z kumplem w jego mieszkaniu...
- Lepiej nie drażnij swojego dostawcy..
- Dobrze....dobrze...- zaczęliśmy się oboje śmiać... - miłej nauki...- pomachałam Danielowi, a On popukał się w czoło- No co ? - oburzyłam się... Ja mu życzę miłej nauki, a ten mi każe się popukać po czole.. ugh....gdyby nie to, że mnie wozi do szkoły to bym mu wygarnęła..
- Lila.. - zobaczyłam Thomasa przed szkołą... wczoraj naprawdę świetnie się bawiłam...patrząc na niego od razu pojawił się uśmiech na mojej mordce...-Cześć...- podszedł do mnie brunet- Podaj...pomogę Ci z tym... - uśmiechnął się przyjaźnie i zabrał ode mnie torbę
- Już nie przesadzaj...mam tam z 2 książki... - odebrałam swoją własność..
- Chciałem tylko pomóc... - spuścił głowę.
- Ok...-zaśmiałam się- ...tylko nie płacz - podałam mu torbę, a ten się wyszczerzył- Co za człowiek...- zaczęłam się śmiać i po chwili podbiegła do nas Patrycja
- Religia za chwile... - zaczęła nas ciągnąć do budynku
- Pati... - zajęczał Thomas
- Tak....tak...bez gadania mi tutaj.... Pan Marek nie będzie czekać ... - wepchnęła naszą dwójkę do klasy
- Spóźnieni... ! -wrzasnął katecheta
- Alee...  lekcja się jeszcze nie zaczęła...- tłumaczył Thomas
- Siadać - wrzasnął tak głośno, że cała nasza trójka podskoczyła równocześnie
- Kangurki usiądą na przodzie... - wskazał na wolne ławki..
- Nieee... - jęknęłam
- Jakiś problem Liliano... ? - ugh... nienawidzę jak tak do mnie mówią..
- Może Pan mówić normalnie.. ? - spojrzałam na niego błagalnie
- Sugerujesz, że twoje imię nie jest normalne.. ?
- Nie powiedziałam tego...
- Zasugerowałaś- zaśmiał się nauczyciel
- Ugh... - położyłam głowę na ławce
- TYP... - i zaczęło się....podniosłam lekko głowę widząc nauczyciela przy laptopie -  Te kobiety umieją rozkazywać, w razie potrzeby wykazując dużo sprytu. Na zewnątrz są to istoty pełne majestatu, wysoko noszące głowę. Umieją cudownie przystosowywać się do sytuacji nawet najbardziej szokujących, "zaliczając" jak to się mówi najsilniejsze ciosy i nie tracąc spokoju
- Uuuu...zaliczając - odezwał się Piotrek..
- Piotr jakieś braki ? - zerknął na niego Pan Marek
- Tak proszę pana... -zaśmiał się blondyn..
- W takim razie proszę się zgłosić po lekcjach...spróbuję zaspokoić twoje potrzeby...
- Eeee.. nie ? - wystraszył się chłopak, a cała klasa zadrżała ze śmiechu
- Piotrze.. nie kochasz mnie..? - zasmucił się katecheta..
- Nieee.. .? - zaśmiał się chłopak
- Eh...Piotrze... Ja Cię kocham taką piękną miłością chrześcijańską, a Ty... wstydziłbyś się.. - machnął na niego ręką- Człowiek bez uczuć.. - zasmucił się sztucznie, a po chwili zaczął śmiać... - Na czym skończyliśmy?
- Liliana... - zaśmiał się Thomas
 - Ugh.. nabijasz sobie minusowe punkty- posłałam mu złowrogie spojrzenie
- Lilianny...
- Przez jedno "n" ! - poprawiłam nauczyciela...dobrze wiem, że tego nie lubi
- Liliano proszę nie przerywać.. - uprzedził mnie nauczyciel, a Ja opadłam na ławkę już załamana
- A więc Liliany to osoby zazwyczaj spokojne...
- Zgadza się... - podniosłam głowę
- W którym miejscu ? - zaśmiała się Patrycja
- Spokój... - spojrzałyśmy na zaczytanego nauczyciela-  są to spokojne osoby... - ujrzałam na jego minie szatański uśmieszek- jednak...jeżeli chodzi o zemstę są one nieobliczalne...
- Mrr... ostro.. - odezwał się Tomek
- Kolega również jakieś braki .. ? - zapytał Pan Marek - Ja rozumiem, że wasza koleżanka jest  piękna i...
- Błagaaam...niech pan skończy... - jęknęłam i wszyscy  się zaśmiali
- Chyba zawstydziłem wam koleżankę... - zaczął się śmiać...to i tak lepsze od ostatniej lekcji jak bawił się w swatkę..
- No dobrze...dzisiejszy temat... - podszedł do tablicy...
- nareszcie... święty spokój- wyszeptałam pod nosem i zerknęłam na tablice
- Dzisiejszy temat dotyczy miłości... - dokończył katecheta..
- Nieee... -jęknęliśmy całą klasą...
- Ahh... ile w tej klasie miłooości.. - zaczął wzdychać P. Marek
- No wie pan... nasza klasa cała ocieka miłością- uśmiechnął się Piotrek
- A nie sexem ? - poprawił go Tomek
- Jako klasa jesteście strasznie niewyżyci -jęknął nauczyciel
- Nasza klasa jest najlepsza- zaśmiał się Thomas
- Najseksowniejsza - odezwała się Patrycja
-  A Ja nie komentuję...- uśmiechnęłam się do nauczyciela
- Bardzo dobrze Lilka...piąteczka ... - odezwał się Pan Marek
- Za co ?! - oburzyli się wszyscy
- ...bo nie komentuje i siedzi cicho... - złapał za dziennik
- To jo tyż chce piuntke- zaczął brechtać Przemek
- Bardzo podoba mi się twoja fascynacja staropolszczyzną.. - zamknął dziennik - No więc...  każdy z was zapisał temat ?
- Taaak... - jęknęliśmy 
- Ahh... ten entuzjazm... szkoda, że nie reagujecie na mnie jak na wyprzedaż w biedronce- zaśmiali się wszyscy- Każdy z was ma dokończyć zdanie... "Jeżeli kogoś kocham to... "
- Prześpię się z nim  ! -wydarł się Piotrek
- Piotrze kocham cię !- spojrzał na niego nauczyciel....reakcja klasy ? ... oczywiście nikt nie mógł opanować głupawki
- Ale Ja pana nie kocham..
- Eh...  Piotrze...Ja  Cię kocham taką piękną miłością chrześcijańską, a Ty... - machnął na niego ręką- ... podły człowieku... - udał smutek.
- Eeee... - blondyna, aż zatkało natomiast klasa nadal rżała ze śmiechu
- Tomek... ! - odezwał się nauczyciel
- Słucham ? - podniósł głowę brunet
- Gdybym był w potrzebie i potrzebował nerki... oddałbyś mi ją ?
- Nooo... gdyby pan na serio potrzebował...no...to tak.. ?
- Słyszeliście ludzie ! Żeby potem nie było... ! - zaśmiał się Pan Marek
- Ewa ! Co napisałaś ? - podszedł do drobnej szatynki
- "Jeśli kogoś kocham... oddam mu całe swoje życie.. - dokończyła nasza koleżanka
- Pięknie... pięknie...- wzruszył się nauczyciel
- Jak zeszłoroczna wyprzedaż w TESCO - udałam wzruszenie..
- Panna Liliana chcę kontynuację ze znaczenia imion... ?
- Nie ! - wydarłam się, a klasa w śmiech.
- Wiesz...Liliano...
- Nie....nie Liliano... - jęknęłam
- To takie inteligentne imię... w ogóle uważam Cię za inteligentną kobietę..
- Dziękuję  ? - zerknęłam na niego zdziwiona
- Patrycjo !
- Jezus ! - dziewczyna podskoczyła, aż na krzesełku
- Nie...Tylko Pan Marek.. - zaśmiał się nauczyciel- Jaka jest twoja odpowiedź
- Nie wiem...
- Świetne ! - poderwał się katecheta i pobiegł to zapisać na tablicy
- Okeeej.. ? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać
- Świetne...świetne... - mamrotał pod nosem
- Też chcę takiego dilera.. - szturchnął mnie roześmiany Thomas...najwyraźniej mu się tutaj spodobało...nie dziwię się...kocham takie lekcje..
- No dobrze...- otrzepał się nauczyciel z kredy.. ktoś jeszcze chce się pochwalić... ? - przeszedł po klasie... A tam ? Jak na pogrzebie...
- Kamil !
- yhmmhymnmg... co ?
- Kolejna świetna odpowiedź ! Macie racje... uczuć nie da się tak po prostu wyrazić ! Nie którzy kochają się w sobie do bólu... tego nie da się tak po prostu opisać ! Idzie sobie taka para ulicą i
"yhmmhymnmg"

- Brzmi jakby dostał orgazmu - szepnęła do mnie Pati i obie zaczęłyśmy się głośno śmiać...
- Dziewczyny zmażecie dokładnie tablicę przed wyjściem... - spojrzał na nas Pan Marek
- Oczywiście... - odparłyśmy z uśmiechami na twarzy, a  nauczyciel zabrał do rąk mój zeszyt i zaczął się mu dokładnie przyglądać...
- Nie ! - zabrałam szybko swoją własność...
 Wiem...nie wyszłooooo...o-o-oo-oooooooou ale... może wam się akurat spodobało... może mniej więcej się połapaliście haha xd
Kocham was :*